Jak zwykle wróciłam nad ranem z imprezy,a w domu nikogo nie było. Pewnie poszli do pracy,zresztą nigdy nie mieli dla mnie czasu przecież ta rodzina jest tak bardzo zapracowana.Westchnęłam cicho i poszłam do kuchni,wyciągnęłam z szafki ciastka oreo i zaczęłam je jeść. Po skończonym posiłku poszłam na górę do swojego pokoju,gdzie podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej szarą dużą koszulkę, która ledwo zakrywała mi tyłek oraz czystą koronkową bieliznę. Poszłam z ubraniem do łazienki, wzięłam szybki prysznic umyłam i wysuszyłam swoje długie lekko kręcone brąz włosy. Ubrałam przygotowane wcześniejsze ciuchy i wyszłam z łazienki,po czym położyłam się do łóżka i oddałam się w krainę Morfeusza.
Obudziły mnie krzyki i śmiechy z dołu, co nie było przyjemne ze względu na mój ból głowy. Burzliwa,a bardzo spontaniczna noc dawała ciągle o sobie znać. Ledwo zwlekłam się z łóżka i już straciła bym zęby, gdy wywaliłam się na wczorajszej koszulce leżącej na ziemi. Przeklęłam cicho pod nosem i pozbierałam się z podłogi. Zarzuciłam na siebie szeroką bluzę za tyłek i po woli wyszłam z pokoju, trzymając się za głowę w obawie,że za chwile pęknie.
-Głośniej się nie da ludzie.- Warknęłam głośno gdy byłam na schodach. Zeszłam na dół i zobaczyłam mojego starszego przyrodniego brata ze swoimi kolegami, siostrę przyrodnią z chłopakiem, ciocię oraz wujka, którzy od razu na mnie poważnie spojrzeli. W pierwszej chwili miałam ochotę rzucić się na szyję mojemu rodzeństwu, ale się powstrzymałam. Postanowiłam w ogóle nie zwracać uwagi na ludzi znajdujących się w domu. W końcu nie jestem już taka jak kiedyś i nie zbieram się na publiczne czułości. Byłam też trochę wkurzona. Po tak długim czasie ciszy z ich strony jak gdyby nigdy nic zjawiają się tu z uśmiechami od ucha do ucha i pewnie jeszcze oczekują, że przywitam ich tak samo. No i tu się mylą,nie ma mowy.
-Dziecko gdzieś ty znowu była w nocy?-Spojrzała na mnie z wyrzutem ciotka.
-Kobieto pytasz się głupio jak byś nie wiedziała.- Machnęłam na nią ręką,po czym zmierzyłam wszystkich wzrokiem.
-Dziewczyno masz 16 lat i imprezujesz jak dorosła kobieta. Przeginasz Lori.- Krzyknęła do mnie, po czym jej mąż wkroczył do akcji. Już chciał coś powiedzieć, ale szczerze mówiąc nie miałam ochoty słuchać jego wywodów,więc jak gdyby nigdy nic ominęłam go i poszłam z korytarz do kuchni.Podeszłam do szafki z lekami otworzyłam ją,wzięłam coś na ból głowy i popiłam go wodą. Czułam na sobie zdezorientowany wzrok wszystkich tam zebranych. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że tacy sławni ludzie jak ten marny zespolik brata nie przyjechał,by tu z byle jakiego powodu, więc moja ciekawość wygrała i na pięcie obróciłam się do wszystkich.
-Jeszcze jedno pytanko. Może mi do cholery jasnej ktoś powiedzieć po co oni tu przyjechali?-Wskazałam palcem na niemowy stojące przy drzwiach.-I czego chcą?!
-Spokojnie kochanie to przecież twój brat i jego przyjaciele, bądź grzeczniejsza.-Tym razem jej głos przesiąknięty był nadmierną słodkością.
-Boże, kobieto będę mówiła jak będę chciała, a dla nich nigdy nie będę "grzeczna"-Warknęłam na nią, bo nienawidzę tej udawanej miłości i trosk.
-To może przejdziemy do salonu.-Powiedział najstarszy mężczyzna w tym domu. Przewróciłam tylko oczami i wszyscy podążyliśmy w ciszy do salonu.
-Lori chcemy z tobą porozmawiać,ponieważ zdecydowaliśmy,że wyjedziesz z chłopakami do Londynu, musisz zmienić towarzystwo. Może wtedy zmienisz swoje postępowanie,bo my już nie mamy do ciebie siły dziecko.-Gdy to powiedziała wkurzyłam się na maksa, nikt nie może mi rozkazywać tym bardziej ona, przecież nie jest moją matką.
-Ty sobie ze mnie żartujesz,nigdzie nie jadę do żadnego Londynu, po moim trupie.
-To już postanowione,więc nie masz wyboru.-Widać było na jej twarzy zmartwienie.
-Mylisz się.-Wydarłam się.-Czy ktoś może pomyślał, żeby najpierw mnie spytać o zdanie.Krzyknęłam.Wybierając z salonu rzuciłam tylko groźne spojrzenie w stronę gości i już mnie tam nie było. Biegiem udałam się do swojego pokoju gdzie zamknęłam się na klucz,by nikt nie mógł wejść. Położyłam się do łóżka i zaczęłam cicho płakać. Oni nie mogą tak z dnia na dzień zmieniać mojego życia. Tym bardziej, że ja nie jestem do tego w ogóle przygotowana. Ta wiadomość bardzo mnie wkurzyła. Nie dam się tak łatwo. Nie pozwolę wtrącać się z butami w swoje życie obcym osobą.
Obudziły mnie krzyki i śmiechy z dołu, co nie było przyjemne ze względu na mój ból głowy. Burzliwa,a bardzo spontaniczna noc dawała ciągle o sobie znać. Ledwo zwlekłam się z łóżka i już straciła bym zęby, gdy wywaliłam się na wczorajszej koszulce leżącej na ziemi. Przeklęłam cicho pod nosem i pozbierałam się z podłogi. Zarzuciłam na siebie szeroką bluzę za tyłek i po woli wyszłam z pokoju, trzymając się za głowę w obawie,że za chwile pęknie.
-Głośniej się nie da ludzie.- Warknęłam głośno gdy byłam na schodach. Zeszłam na dół i zobaczyłam mojego starszego przyrodniego brata ze swoimi kolegami, siostrę przyrodnią z chłopakiem, ciocię oraz wujka, którzy od razu na mnie poważnie spojrzeli. W pierwszej chwili miałam ochotę rzucić się na szyję mojemu rodzeństwu, ale się powstrzymałam. Postanowiłam w ogóle nie zwracać uwagi na ludzi znajdujących się w domu. W końcu nie jestem już taka jak kiedyś i nie zbieram się na publiczne czułości. Byłam też trochę wkurzona. Po tak długim czasie ciszy z ich strony jak gdyby nigdy nic zjawiają się tu z uśmiechami od ucha do ucha i pewnie jeszcze oczekują, że przywitam ich tak samo. No i tu się mylą,nie ma mowy.
-Dziecko gdzieś ty znowu była w nocy?-Spojrzała na mnie z wyrzutem ciotka.
-Kobieto pytasz się głupio jak byś nie wiedziała.- Machnęłam na nią ręką,po czym zmierzyłam wszystkich wzrokiem.
-Dziewczyno masz 16 lat i imprezujesz jak dorosła kobieta. Przeginasz Lori.- Krzyknęła do mnie, po czym jej mąż wkroczył do akcji. Już chciał coś powiedzieć, ale szczerze mówiąc nie miałam ochoty słuchać jego wywodów,więc jak gdyby nigdy nic ominęłam go i poszłam z korytarz do kuchni.Podeszłam do szafki z lekami otworzyłam ją,wzięłam coś na ból głowy i popiłam go wodą. Czułam na sobie zdezorientowany wzrok wszystkich tam zebranych. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że tacy sławni ludzie jak ten marny zespolik brata nie przyjechał,by tu z byle jakiego powodu, więc moja ciekawość wygrała i na pięcie obróciłam się do wszystkich.
-Jeszcze jedno pytanko. Może mi do cholery jasnej ktoś powiedzieć po co oni tu przyjechali?-Wskazałam palcem na niemowy stojące przy drzwiach.-I czego chcą?!
-Spokojnie kochanie to przecież twój brat i jego przyjaciele, bądź grzeczniejsza.-Tym razem jej głos przesiąknięty był nadmierną słodkością.
-Boże, kobieto będę mówiła jak będę chciała, a dla nich nigdy nie będę "grzeczna"-Warknęłam na nią, bo nienawidzę tej udawanej miłości i trosk.
-To może przejdziemy do salonu.-Powiedział najstarszy mężczyzna w tym domu. Przewróciłam tylko oczami i wszyscy podążyliśmy w ciszy do salonu.
-Lori chcemy z tobą porozmawiać,ponieważ zdecydowaliśmy,że wyjedziesz z chłopakami do Londynu, musisz zmienić towarzystwo. Może wtedy zmienisz swoje postępowanie,bo my już nie mamy do ciebie siły dziecko.-Gdy to powiedziała wkurzyłam się na maksa, nikt nie może mi rozkazywać tym bardziej ona, przecież nie jest moją matką.
-Ty sobie ze mnie żartujesz,nigdzie nie jadę do żadnego Londynu, po moim trupie.
-To już postanowione,więc nie masz wyboru.-Widać było na jej twarzy zmartwienie.
-Mylisz się.-Wydarłam się.-Czy ktoś może pomyślał, żeby najpierw mnie spytać o zdanie.Krzyknęłam.Wybierając z salonu rzuciłam tylko groźne spojrzenie w stronę gości i już mnie tam nie było. Biegiem udałam się do swojego pokoju gdzie zamknęłam się na klucz,by nikt nie mógł wejść. Położyłam się do łóżka i zaczęłam cicho płakać. Oni nie mogą tak z dnia na dzień zmieniać mojego życia. Tym bardziej, że ja nie jestem do tego w ogóle przygotowana. Ta wiadomość bardzo mnie wkurzyła. Nie dam się tak łatwo. Nie pozwolę wtrącać się z butami w swoje życie obcym osobą.
---------------------------------------------------------------------
I jak się podoba?Jak myślicie do jakiej rodziny należy Lori?
I jak się podoba?Jak myślicie do jakiej rodziny należy Lori?
Brat i siostra czy Gemma i Harry :) czekam na kolejny, chce wiedzieć co bedzie dalej :)
OdpowiedzUsuńZaczyna się ciekawie :) z pewnością będę czytać i czeka na nextaa ;D
OdpowiedzUsuńWow , świetnie :)) Mam nadzieję , że szybko dodacie nowy rozdział . Życzę weny , pozdrowionka ;)
OdpowiedzUsuńDo rodziny Harrego???? Świetny rozdział. Lori zachowuje się trochę niestosownie. Taka bad girl. Czekam na nexta i dużo weny.
OdpowiedzUsuńPisz szybko :)
Ola
Super! Czekam na next! Dodaj jak najszybciej! Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńBoski!!!
OdpowiedzUsuńJuz się nie mogę doczekać next'a!!!
Iiii myślę że do rodziny Hazzy :D
Claudia xxx
Mogłabyś mnie informować na Twitterze ??? @Dire_ctioner_
Świetne :D Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Ewcia <3
czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHej, świetny rozdział, opowiadanie zapowiada się naprawdę świetnie. Czekam na next. Myślę że Lori należy do rodziny Harrego.
OdpowiedzUsuńOna należy do rodzinko Harrego hahaha a wy się nie skapliscie 😂
OdpowiedzUsuńhttp://story-of-5sos-fanfic.blogspot.com/
zapraszam wszystkich i będę czytała bo tw jest spoko
No no ciekawe a moze ona jest siostra ktoregos z chlopcow,Louisa,Liama :o
OdpowiedzUsuńCzekam na next Koooocham to !
podoba mi się ;D
OdpowiedzUsuństrasznie lubie kiedy w opowiadaniach występuję jakieś rodzeństwo lub rodzina chłopaków więc przekonalyście mnie do siebie już tym jedym rozdziałem ;)
Super rozdział. Myślę że Lori należy do rodziny Harrego.
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym
OdpowiedzUsuń