Po niecałych dwóch godzinach wszystko wypakowałam już z walizek i powkładałam do szafy. Byłam bardzo tym zmęczona, więc usiadłam na łóżku. Myślałam dłuższą chwilę, o tym co może robić Alison. Wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam do niej numer, a ta po trzecim sygnale nareszcie odebrała.
-No siemka Lori. Jak tam Londyn?- Spytała się mnie z pełną ekscytacją. Zaśmiałam się wywracając oczami. Zaczęłam jej opowiadać co chłopcy odwalili jakiś czas temu na dole.
-Musiało to nieźle wyglądać. Pewnie mają niezłe klaty.- Rozmarzyła się.
-O matko, kobieto o czym ty tu mi gadasz.-Westchnęłam. A tak z innej beczki, jak tam Mark?- Szybko zmieniłam temat, bo nie miałam ochoty słuchać o tym jacy to oni są przystojni.
-Mark chyba dobrze. Nie wiem, nie rozmawiałam z nim od ostatniej imprezy.- Powiedziała cicho. Od razu poznałam,że coś jest nie tak. Dziewczyna, która zawsze ma wszystkich głęboko gdzieś, teraz chyba na prawdę przejęła się sytuacją z tym chłopakiem.
-Ej Alison co jest?- Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi.
-Nie wiem. Laska ja się chyba w nim zauroczyłam. Ale boje się, że dla niego to co zrobiliśmy u mnie w pokoju nic nie znaczyło.- Jej głos nie brzmiał tak jak zawsze.
-Hej musisz z nim porozmawiać.- Poradziłam przyjaciółce.
-Może masz racje. Z reszta nie ważne. Ja i tak wolę być sama.- Westchnęła cicho.
-Yhymmm.- Zaśmiałam się.
-Dobra muszę kończyć. Mama mnie woła papa. Trzymaj się.
-No jasne papa.- Pokręciłem z rozbawieniem głową i rozłączyłam się. Po rozmowie z dziewczyną poczułam się lepiej. Myśl, że ona się zauroczyła, bardzo mnie rozbawiła. Nigdy nie zakochała się tak na poważnie. Zawsze chodziło tylko o jedno. A co do Marka, to jestem przekonana, że na pewno też w niej coś widzi. Było to widać od początku, ale ona jest ślepa, żeby cokolwiek zauważyć. Moje przemyślenia przerwało burczenie w brzuchu. Od razu wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam, że chłopacy oglądają jakiś program z tego co zauważyłam, leciały "Pamiętniki Wampirów". Po cichu usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać z nimi. Na początku nikt mnie nie zauważył, ale po paru minutach, gdy znów zaczęło mi burczenie w brzuchu, wszyscy się na mnie patrzyli jak na kosmitkę, ale nic nie mówili. Wtedy Zayn zaczął się do mnie w dziwny sposób uśmiechać, ale od razu zignorowała to zajście. Przy scenie gdzie Caroline stała się wampirem, Niall się wystraszył i spadł z kanapy.Wszyscy wraz ze mną śmialiśmy się z niezdarności blondyna. Chłopak oburzony założył ręce na piersi i obraził się.
-Jak wy możecie się ze mnie śmiać? To nie w porządku mam focha.- Obrócił się do okna i nie patrzył na nas.
-Niall?- Zwróciłam się do niego grzecznie.
-No?- Powiedział nadal stojąc do nas tyłem.
-Wiesz, że foch znaczy fachowe obciąganie chuja?- Zaczęłam się nabijać, aż rozbolał mnie brzuch i musiałam przestać.
-Harry, a wiesz, że twoja siostra jest idiotką.- Warknął gniewnie Niall.
-Niall mi tego nie musisz mówić.-Westchnął loczek.
-Wiecie, że wasze słowa nic dla mnie nie znaczą, nie urazicie mnie tym.- Zaśmiała się spoglądając ukradkiem na Zayn, a ten posłał mi tylko złowrogie spojrzenie. Rozbawiona tym, że ten się wkurzył i nie może nic mi zrobić wstałam. Głód ciągle się nasilał, i wiedziałam, że jak dalej tak będzie to znów zaczną się moje odwieczne problemy z jedzeniem. Dlatego poszłam do kuchni, i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki by znaleźć coś do jedzenia. Niestety były tam tylko przeterminowane jogurty.Wkurzona, że nic nie znalazłam, poszłam z powrotem do salonu.
-Macie coś do jedzenia? Bo nie mogę nic znaleźć.- Stanęłam centralnie przed telewizorem.
-Ponieważ nic nie ma.- Odezwał się Liam.
-Ale ja jestem głodna,więc chciałam coś zjeść.-Założyłam ręce na piersi.
-Niestety księżniczko. Dawno nas tu nie było i nikt nie zrobił zakupów.- Powiedział mój brat
-Zajebiście.- Mruknęłam czując jak ciśnienie w mojej głowie się podnosi. Od razu wiedziałam jakie będą skutki mojego głodu, ponieważ już nie raz przez to przechodziłam.
-Harry proszę idź do sklepu.- Mruknęłam.
-Sama masz nogi i możesz iść.- Odpowiedział mi chłodnie.
-Kurwa, gdybym mogła to bym poszła, ale ja nawet nie znam tej okolicy.- Powiedziałam trochę głośniej.
-Spokojnie,wytrzymasz jeszcze trochę, to zamówimy pizze.- Machnął na mnie ręką.
-Bo teraz mi się nie chce nigdzie wychodzić.- Gdy to usłyszałam, byłam już na skraju wytrzymałości.Wiedziałam, że nie wytrzymam już za długo, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że nikogo to nie interesuje. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do holu, byłam już zdeterminowana, żeby wyjść i poszukać jakiegoś sklepu, gdy poczułam mroczki przed oczami. Dlatego poszłam jednak do pokoju. Gdy byłam już na górze, chwyciłam się ściany by nie upaść.W głowie mi się kręciło okropnie, ale no cóż musiałam wytrzymać. Musiałam usiąść obok drzwi, bo już nie dałam rady wstać i iść do łóżka. Zamknęłam swoje oczy i oddychałam głęboko. Nie miałam na nic siły, ból brzucha nie dawał za wygraną, tak samo głowa.W pewnej chwili poczułam jak coś lepkiego i ciepłego spływa mi z nosa. Mój scenariusz coraz bardziej się spełniał. Takie sytuację zdarzają mi się przynajmniej raz na miesiąc i nic nie mogę na to zaradzić. Po prostu taka moja wada. Ściągnęłam bluzkę i przechylając głowę w przód, przytkałam sobie nos. Zaczęłam bardzo panikować, ponieważ od dziecka boje się krwi i gdy ją widzę, to dzieję się ze mną coś nie dobrego. Następna moja wada.
-Niech ktoś tu przyjdzie błagam!- Zaczęłam się wydzierać i płakać jednocześnie.- Proszę pomocy, błagam Harry proszę przyjdź tu. Błagam was.- Płakałam bardziej krztusząc się łzami, a ból w brzuchu mi tego nie ułatwiał. Po chwili drzwi z hukiem się otworzyły, a do środka weszli wszyscy domownicy. Harry widząc w jakim jestem w stanie, podszedł do mnie.Wziął na ręce, a ja objęłam się jego szyi jak bym bała się, że mnie puści.
-Shhh już dobrze.- Głaskał mnie po plecach uspokajając.
-Harry ja muszę coś zjeść.- Wypowiedziałam bardzo cichutko.
-Dobrze kochanie.- Niall, który jadł akurat batona szybko mi go podał. Gdy zjadłam momentalnie poczułam się trochę lepiej, ale dalej czułam się słabo. Chłopak zaniósł mnie do łóżka i chciał odejść, ale ja chwyciłam go za rękę.
-Zostań proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samej.- Wyszeptałam.
-Liam możesz iść do sklepu?- Spojrzał na bruneta, a ten od razu skinął głową i wyszedł, a za nim cała reszta.Tylko brat został i położył się obok mnie oraz przytulił do siebie. Czułam jego bijące serce i ciepło jego ciała. Mocniej się w niego wtuliłam i poczułam się wtedy bezpieczna i kochana wtedy oddałam się w krainę Morfeusza.
-No siemka Lori. Jak tam Londyn?- Spytała się mnie z pełną ekscytacją. Zaśmiałam się wywracając oczami. Zaczęłam jej opowiadać co chłopcy odwalili jakiś czas temu na dole.
-Musiało to nieźle wyglądać. Pewnie mają niezłe klaty.- Rozmarzyła się.
-O matko, kobieto o czym ty tu mi gadasz.-Westchnęłam. A tak z innej beczki, jak tam Mark?- Szybko zmieniłam temat, bo nie miałam ochoty słuchać o tym jacy to oni są przystojni.
-Mark chyba dobrze. Nie wiem, nie rozmawiałam z nim od ostatniej imprezy.- Powiedziała cicho. Od razu poznałam,że coś jest nie tak. Dziewczyna, która zawsze ma wszystkich głęboko gdzieś, teraz chyba na prawdę przejęła się sytuacją z tym chłopakiem.
-Ej Alison co jest?- Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi.
-Nie wiem. Laska ja się chyba w nim zauroczyłam. Ale boje się, że dla niego to co zrobiliśmy u mnie w pokoju nic nie znaczyło.- Jej głos nie brzmiał tak jak zawsze.
-Hej musisz z nim porozmawiać.- Poradziłam przyjaciółce.
-Może masz racje. Z reszta nie ważne. Ja i tak wolę być sama.- Westchnęła cicho.
-Yhymmm.- Zaśmiałam się.
-Dobra muszę kończyć. Mama mnie woła papa. Trzymaj się.
-No jasne papa.- Pokręciłem z rozbawieniem głową i rozłączyłam się. Po rozmowie z dziewczyną poczułam się lepiej. Myśl, że ona się zauroczyła, bardzo mnie rozbawiła. Nigdy nie zakochała się tak na poważnie. Zawsze chodziło tylko o jedno. A co do Marka, to jestem przekonana, że na pewno też w niej coś widzi. Było to widać od początku, ale ona jest ślepa, żeby cokolwiek zauważyć. Moje przemyślenia przerwało burczenie w brzuchu. Od razu wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam, że chłopacy oglądają jakiś program z tego co zauważyłam, leciały "Pamiętniki Wampirów". Po cichu usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać z nimi. Na początku nikt mnie nie zauważył, ale po paru minutach, gdy znów zaczęło mi burczenie w brzuchu, wszyscy się na mnie patrzyli jak na kosmitkę, ale nic nie mówili. Wtedy Zayn zaczął się do mnie w dziwny sposób uśmiechać, ale od razu zignorowała to zajście. Przy scenie gdzie Caroline stała się wampirem, Niall się wystraszył i spadł z kanapy.Wszyscy wraz ze mną śmialiśmy się z niezdarności blondyna. Chłopak oburzony założył ręce na piersi i obraził się.
-Jak wy możecie się ze mnie śmiać? To nie w porządku mam focha.- Obrócił się do okna i nie patrzył na nas.
-Niall?- Zwróciłam się do niego grzecznie.
-No?- Powiedział nadal stojąc do nas tyłem.
-Wiesz, że foch znaczy fachowe obciąganie chuja?- Zaczęłam się nabijać, aż rozbolał mnie brzuch i musiałam przestać.
-Harry, a wiesz, że twoja siostra jest idiotką.- Warknął gniewnie Niall.
-Niall mi tego nie musisz mówić.-Westchnął loczek.
-Wiecie, że wasze słowa nic dla mnie nie znaczą, nie urazicie mnie tym.- Zaśmiała się spoglądając ukradkiem na Zayn, a ten posłał mi tylko złowrogie spojrzenie. Rozbawiona tym, że ten się wkurzył i nie może nic mi zrobić wstałam. Głód ciągle się nasilał, i wiedziałam, że jak dalej tak będzie to znów zaczną się moje odwieczne problemy z jedzeniem. Dlatego poszłam do kuchni, i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki by znaleźć coś do jedzenia. Niestety były tam tylko przeterminowane jogurty.Wkurzona, że nic nie znalazłam, poszłam z powrotem do salonu.
-Macie coś do jedzenia? Bo nie mogę nic znaleźć.- Stanęłam centralnie przed telewizorem.
-Ponieważ nic nie ma.- Odezwał się Liam.
-Ale ja jestem głodna,więc chciałam coś zjeść.-Założyłam ręce na piersi.
-Niestety księżniczko. Dawno nas tu nie było i nikt nie zrobił zakupów.- Powiedział mój brat
-Zajebiście.- Mruknęłam czując jak ciśnienie w mojej głowie się podnosi. Od razu wiedziałam jakie będą skutki mojego głodu, ponieważ już nie raz przez to przechodziłam.
-Harry proszę idź do sklepu.- Mruknęłam.
-Sama masz nogi i możesz iść.- Odpowiedział mi chłodnie.
-Kurwa, gdybym mogła to bym poszła, ale ja nawet nie znam tej okolicy.- Powiedziałam trochę głośniej.
-Spokojnie,wytrzymasz jeszcze trochę, to zamówimy pizze.- Machnął na mnie ręką.
-Bo teraz mi się nie chce nigdzie wychodzić.- Gdy to usłyszałam, byłam już na skraju wytrzymałości.Wiedziałam, że nie wytrzymam już za długo, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że nikogo to nie interesuje. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do holu, byłam już zdeterminowana, żeby wyjść i poszukać jakiegoś sklepu, gdy poczułam mroczki przed oczami. Dlatego poszłam jednak do pokoju. Gdy byłam już na górze, chwyciłam się ściany by nie upaść.W głowie mi się kręciło okropnie, ale no cóż musiałam wytrzymać. Musiałam usiąść obok drzwi, bo już nie dałam rady wstać i iść do łóżka. Zamknęłam swoje oczy i oddychałam głęboko. Nie miałam na nic siły, ból brzucha nie dawał za wygraną, tak samo głowa.W pewnej chwili poczułam jak coś lepkiego i ciepłego spływa mi z nosa. Mój scenariusz coraz bardziej się spełniał. Takie sytuację zdarzają mi się przynajmniej raz na miesiąc i nic nie mogę na to zaradzić. Po prostu taka moja wada. Ściągnęłam bluzkę i przechylając głowę w przód, przytkałam sobie nos. Zaczęłam bardzo panikować, ponieważ od dziecka boje się krwi i gdy ją widzę, to dzieję się ze mną coś nie dobrego. Następna moja wada.
-Niech ktoś tu przyjdzie błagam!- Zaczęłam się wydzierać i płakać jednocześnie.- Proszę pomocy, błagam Harry proszę przyjdź tu. Błagam was.- Płakałam bardziej krztusząc się łzami, a ból w brzuchu mi tego nie ułatwiał. Po chwili drzwi z hukiem się otworzyły, a do środka weszli wszyscy domownicy. Harry widząc w jakim jestem w stanie, podszedł do mnie.Wziął na ręce, a ja objęłam się jego szyi jak bym bała się, że mnie puści.
-Shhh już dobrze.- Głaskał mnie po plecach uspokajając.
-Harry ja muszę coś zjeść.- Wypowiedziałam bardzo cichutko.
-Dobrze kochanie.- Niall, który jadł akurat batona szybko mi go podał. Gdy zjadłam momentalnie poczułam się trochę lepiej, ale dalej czułam się słabo. Chłopak zaniósł mnie do łóżka i chciał odejść, ale ja chwyciłam go za rękę.
-Zostań proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samej.- Wyszeptałam.
-Liam możesz iść do sklepu?- Spojrzał na bruneta, a ten od razu skinął głową i wyszedł, a za nim cała reszta.Tylko brat został i położył się obok mnie oraz przytulił do siebie. Czułam jego bijące serce i ciepło jego ciała. Mocniej się w niego wtuliłam i poczułam się wtedy bezpieczna i kochana wtedy oddałam się w krainę Morfeusza.
-Lori wstawaj.- Usłyszałam w pewnej chwili czyjś głos. Lekko uchyliłam jedna powiekę, a zaraz potem drugą. Na moim łóżku zastałam Liama.
-Hmmm?- Mruknęłam zaspana.
-Chodź, zrobiliśmy ci kolacje.- Powiedział cicho i delikatnie się uśmiechnął.
-No ok.- Po woli się podniosłam. Zeszłam z łóżka i w ciszy oboje poszliśmy na dół. Kątem oka zauważyłam Nialla siedzącego w salonie, ale my podążyliśmy dalej do kuchni. Czekał tam na mnie Harry z Zaynem i góra kanapek na talerzu.
-Siadaj i jedź.- Mruknął Zayn. Spojrzałam na niego przelotnie i dopadłam się do jedzenia.
-Hmmm?- Mruknęłam zaspana.
-Chodź, zrobiliśmy ci kolacje.- Powiedział cicho i delikatnie się uśmiechnął.
-No ok.- Po woli się podniosłam. Zeszłam z łóżka i w ciszy oboje poszliśmy na dół. Kątem oka zauważyłam Nialla siedzącego w salonie, ale my podążyliśmy dalej do kuchni. Czekał tam na mnie Harry z Zaynem i góra kanapek na talerzu.
-Siadaj i jedź.- Mruknął Zayn. Spojrzałam na niego przelotnie i dopadłam się do jedzenia.
-Smacznego.- Powiedział mój brat widząc moją reakcję. Byłam na prawdę głodna. Siedziałam na przeciwko niego i czułam wzrok dwóch mężczyzn na sobie.
-Czego?- Spojrzałam po chwili na nich, bo nie lubię, gdy ktoś bezczelnie patrzy się jak ja jem. Jednak gdy się odezwałam mulat od razu musiał zwrócić mi uwagę. Chrząknął głośno i spojrzał groźnie. Loczek jakby wcale tego nie zauważył, ciągle na mnie patrzył.
-Wytłumaczysz nam co się tak właśnie stało. Hmm?- Brat nie dawał mi spokoju.
-Nic się nie stało. Ja już tak mam czasami jak długo czegoś nie jem. Gdybyś ty i Gemma się mną interesowali to już dawno byście to wiedzieli, ale nie wy mieliście mnie w dupie kiedy was najbardziej potrzebowałam mogliście chociaż raz odebrać ten pieprzony telefon!.- Krzyknełam zła.
-Tak masz rację.- Spuścił głowę i spojrzał na swoje dłonie pod stołem.
-Zayn dotrzyma ci towarzystwa. Ja muszę na chwilę wyjść.- Odezwał się po chwili i takim sposobem zostałam sama z mulatem. Nie cieszyła mnie w ogóle ta sytuacja.
-Możesz grzeczniej?- Od razu miał co do mnie jakieś problemy.
-Nie mogę. Grzeczniejszych słów nie znam. Po za tym ty byś też tak postąpił jak ja gdybyś tyle przeżył -Mruknęłam gryząc kolejną kanapkę.
-Już ja cię nauczę grzeczniej się odnosić i nie postąpił bym tak jak ty.- Uśmiechnął się złowieszczo, a to nie oznaczało niczego dobrego.Wtedy na zegarze wybiła godzina 21:30 więc, nie mając ochoty siedzieć dłużej w towarzystwie tego chłopaka, wstałam z krzesła.
-Ciemno to widzę.- Odpowiedziałam mu kiedy stałam już w wyjściu.
-Nawet się nie zorientujesz, kiedy staniesz mi się posłuszna.- Odwrócił się w moją stronę.
-Chyba śnisz.- Parsknęłam śmiechem i wyszłam, przez co nie widziałam jego reakcji. Byłam trochę zmęczona dzisiejszym dniem. Ta podroż z tymi idiotami i to zdarzenie po południu wymęczyły mnie. Dlatego wzięłam z pokoju piżamę i poszłam z nią szybko do łazienki.Wzięłam gorący, odprężający prysznic. Zapomniałam wtedy o całym świecie. Nie miałam żadnych zmartwień i problemów. Niestety nie trwało to długo, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi.Nie chętnie wyłączyłam wodę i wyszłam z pod prysznica po czym owinęłam się ręcznikiem. Na bosaka podeszłam do drzwi i je uchyliłam.
-Czego?- Burknęłam,a w zamian nie dostałam odpowiedzi tylko zszokowany wzrok Louisa. Stałam oparta o drzwi w samym, którym ręczniku i muszę powiedzieć, że miałam satysfakcję z tego, że miałam nad nim przewagę. Podoba mi się, gdy faceci zwracają na mnie uwagę, dlatego nie miałam nic przeciwko temu by chłopak stał przede mną.
-Ymmm....-Mruknął patrząc się na moje nogi.
-Louis wiesz, że Harry nie był by zadowolony, że patrzysz na jego pół nagą siostrę.- Uśmiechnęłam się złośliwie.
-Przepraszam.- Powiedział speszony, co było bardzo zabawne.Wyszłam z łazienki, a brunet do niej wszedł zamykając za sobą drzwi. Ze śmiechem udałam się do swojego pokoju.Tam ubrałam na siebie koszulkę do spania i zaczęłam suszyć moje długie włosy. Wtedy właśnie wpadłam na pewien pomysł, który miał pomóc mi w ucieczce z tego domu. Harry sam mnie na pewno wyrzuci, jak zobaczy co będzie się działo w tym domu. Nie mam zamiaru tu długo zabawić i właśnie znalazłam sposób, żeby się stąd uwolnić. Jestem tu dopiero parę godzin, a już mam wszystkiego dosyć.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest następny. Podoba się? Trochę nam zeszło pisanie, ale mamy nadzieje, że wszyło dobrze :))
Pozdrawiamy Agata i Ola.
10 Komentarzy=Następny rozdział
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest następny. Podoba się? Trochę nam zeszło pisanie, ale mamy nadzieje, że wszyło dobrze :))
Pozdrawiamy Agata i Ola.
10 Komentarzy=Następny rozdział
nareszcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! kocham toooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńuwielbiam i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńAnia
ciekawe co zaś Lori wymyśliła jestem tego ciekawa i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Wiola
Świetnie piszecie ;) myślę że korzystną dla was opcją byłoby przeniesienie tego bloga na wattpada. Łatwiej tam o czytelników ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pozdrawiam Michalina
OdpowiedzUsuńkocham to i chce kolejny rozdział jesteście zajebiste
OdpowiedzUsuńkiedy next? Kocham to
OdpowiedzUsuńUwielbiam to
OdpowiedzUsuńNikita
Dalej nie umiem założyć konta google. Zastanawia mnie jedna rzecz jak wam się to udaje że piszecie tak realnie nie rozumiem tego jak wy to robicie bo kiedy czytam wasze opowiadanie to wyobrażam sobie jak bym to ja była tą główną bohaterką jesteście wspaniałe kocham wasze opowiadanie i czekam już na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Amelka
rozdział ciekawy czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń