poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 2

Obudziłam się nie wiadomo o której godzinie, nawet szczerze to nie wiem kiedy zasnęłam. Ledwo zwlekłam się z łóżka po czym spojrzałam w lustro, które miałam w pokoju. Jednym słowem wyglądałam jak gówno. Podkrążone czerwone oczy od płaczu, bo niestety ta noc nie należała do przyjemnych. Nie dość, że miałam straszny koszmar z moim prawdziwym ojcem w roli głównej,to jeszcze ta cała sytuacja z wczorajszego dnia znalazła ze mną wyjście w postaci łez. Dlatego przeraziłam się swoim wyglądem. Podeszłam do szafy wyciągnęłam z niej dresy i czarną koronkową bieliznę poszłam z rzeczami do łazienki ściągnęłam poprzednie ubrania i weszłam pod prysznic.Tego było mi trzeba, ciepła woda opatuliła moja skórę,nałożyłam sobie żelu truskawkowego na rękę i zaczęłam wcierać w moje ciało,następnie dokładnie spłukałam żel i nalałam sobie szamponu o zapachu kokosu na głowę. Umyłam włosy i chwilę później wyszłam z pod prysznica. Ubrałam przygotowane ciuchy i wyszłam z łazienki, wzięłam z biurka paczkę papierosów i zapalniczkę po czym wyszłam na swój balkon.Otulił mnie przyjemny wiosenny wietrzyk, który potargał moje wilgotne włosy. Podeszłam do balustrady i odpaliłam jednego papierosa, zaciągając się nim wypuściłam dym i uśmiechnęłam się sama do siebie.Wczorajsze wydarzenie dało mi sporo do myślenia. Od tego incydentu nie było mnie na dole i nikogo nie widziałam. Co prawda ktoś dobijał się parę razy do moich drzwi, jednak ja nie otwierała. Zaciągnęłam się co chwilę rozmyślając o tym jak powstrzymać mój wyjazd do Londynu. Nie mogę tak z dnia na dzień stąd wyjechać. Co oni sobie myślą, że dam się spokojnie wywieźć do innego miasta. Bardzo się mylą. Musiałam szybko coś wymyślić. Po skończonym papierosie wróciłam do pokoju. Niestety burczenie w brzuchu zaczęło mnie już męczyć i zdecydowałam się zejść na dół do kuchni. Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, ale nie miałam innego wyjścia. Poszłam do kuchni gdzie przy stole siedziało tych pięciu porywaczy,którzy chcą mnie zabrać. Nie zwracając na nich zbytnio uwagi wyciągnęłam z lodówki mleko, a z szafki płatki kukurydziane które nasypałam potem do miski. Ich wcześniejsze rozmowy ustały, a ja czułam na sobie natrętne spojrzenia.
-Lori jesteś zła?-Powiedział któryś z nich, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale się powstrzymałam. Nic nie odpowiedziałam tylko dalej przygotowywałam swój posiłek, a po chwili wzięłam miskę i wyszłam z nią do salonu, po czym usiadłam przed telewizorem i zabrałam się za jedzenie.
-Może byś do nas przyszła, pogadamy?-W wejściu ujrzałam Liama.Patrzyłam na niego jak na debila i z powrotem spojrzałam w ekran telewizora. Ten czuł,że nic nie wskórała i zrezygnował ze stania w wejściu.Po obejrzeniu jakiegoś głupiego serialu i zjedzeniu śniadania poszłam na górę do swojego pokoju. Odpaliłam swój laptop, weszłam na kilka portali, gdzie wszędzie było głośno o tych pięciu idiotach. Chciałam dowiedzieć się co ludzie o nich myślą i znaleźć może jakiegoś haka na nich, ale nic takiego nie widziałam, dlatego zła po chwili wyłączyłam komputer i położyłam się na nie pościelonym łóżku patrząc w sufit. Usłyszałam pukanie do mojego pokoju i spojrzałam obojętnie na drzwi kiedy w nich ukazał się Harry.
-Czego chcesz?! - Warknęłam odwracając od niego wzrok.
-Szczerze chciałbym pogadać.
-A my  mamy o czym? Bo mnie się wydaje, że nie.-Mówiłam zachowując spokój.
-Proszę Lori daj mi to wszystko wytłumaczyć.-Wszedł do środka przez co nie byłam szczęśliwa. Szykuje się wielka awantura, ale tak na dobrą sprawę to oni to wszystko zaczęli.
-A ja nie chcę tego słuchać, wyjdź z mojego pokoju, bo nie chcę cię widzieć.-Po woli traciłam opanowanie.
-Lori porozmawiaj ze mną, nie zachowuj się jak dziecko.-Oburzył się.
-Ja się zachowuje jak dziecko?! Ja? Ty sobie chyba żartujesz wyjdź już z mojego pokoju i to natychmiast.- Krzyknęłam na niego, bo nikt tak nie będzie do mnie mówił tym bardziej on nie jest już moim przyjacielem i nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. Harry ze spuszczoną głową opuścił mój pokój. Nie mogłam dłużej siedzieć w domu z tymi ludźmi.Wzięłam swoją torebkę, do której zapakowałam telefon i portfel. Przebrałam się w dżinsy i fioletową koszulkę,a na nią zarzuciłam jeszcze szarą bluzę. Zbiegłam po schodach na dół, robiąc to jak najciszej. Wszyscy siedzieli w salonie i byli zafascynowani jakimś programem w telewizji, przez co z łatwością udało mi się ubrać w korytarzu buty i wyjść niezauważalnie. Odetchnęłam z ulgą gdy znalazłam się na chodniku parę domów dalej. Moja droga nie była długa. Od razu wiedziałam gdzie pójdę i szłam tam szybkim krokiem. Po paru minutach zatrzymałam się przed domem Alison. Jest to moja koleżanka ze szkoły, bardzo dobrze się z nią dogaduje. To właśnie z nią przeżyłam swoje pierwsze imprezy, pierwsze wagary i wybryki. Tak jest do tej pory.
-O hejka.-Przywitała mnie uśmiechem. Trochę zdziwiłam się widokiem już ubranej dziewczyny. W sobotę o 12:00 rzadko można zastać ja przytomną. Jej dzień w weekend zaczyna się dopiero o 13 jak nie później.
-Yyy cześć.-Zaśmiałam się.
-No i co się tak cieszysz?-Wpuścił mnie do środka.
-Laska ktoś ci coś zrobił?-Spojrzałam zdziwiona.
-Hahaha zabawne -Wyszczerzyła się głupio-Ale wiesz co, szykuje się niezły wieczór. Trzeba wszystko przygotować.-Uśmiechnęła się tajemniczo i poszła do salonu,a ja za nią.
-Co masz na myśli?-Położyłam torebkę na kanapie, a potem sama się na nią rzuciłam.
-Starych nie ma w domu kobieto. Rozumiesz to? Pojechali świętować rocznicę i nie wrócą aż do środy.-Mówiła szczęśliwa jak nigdy, przez co skakała prawie pod sufit.
-Czyli mam rozumieć, że szykuje się imprezka.-Krzyknęłam głośno ze śmiechem.
-No oczywiście. Trzeba zadzwonić po  nasza ekipę. Czekaj idę po telefon.-Wybiegła z pokoju, a ja zaczęłam się z niej śmiać. Ta dziewczyna jest niemożliwa, impreza to jej drugie imię. Ma już 17 lat, a i tak chodzi ze mną do klasy. Nie zdała w zeszłym roku, ale jakoś się tym nie przejęła. Pamiętam,że w dzień kiedy przyszły jej wyniki, że oblała ta zamiast się zamartwiać, wsiadła do autobusu i zaczęła się śmiać na cały głos. Nie rozumiem jej toku myślenia, ale jakoś się dogadujemy. Myśl o tym, że muszę ją  zostawić, od razu zepsuł mi humor. Nie chce stąd wyjeżdżać i zostawiać wszystkich moich znajomych. Tam w  Londynie na pewno takich nie znajdę. Al zbiegła na dół i już po chwili siedziała obok mnie.
-Pisz do wszystkich dziewczyn,a ja zajmę się chłopakami.-Zachichotała głupio marszcząc brwi. Pokręciłem tylko z niedowierzaniem głową i zaczęłam pisać chyba ze sto SMS-ów.
-Alison, bo ja przyszłam ci o czymś powiedzieć.-Zaglądałem ja gdy odłożyłam już swój telefon.
-No to słucham.-Odpowiedziała nawet na mnie nie spoglądając,czyn się w ogóle nie przejęłam.
-Przyjechał Harry i chce mnie zabrać do Londynu.-Powiedziałam,a ta od razu podniosła wzrok znad komórki.
-Ale na ile?
-No problem w tym,że na stałe.-Jęknęłam i gwałtownie oparłam głowę o oparcie kanapy.
-Na prawdę?
-Nie na niby.-Odpowiedziałam sarkastycznie.
-No i co nie cieszysz się.-Powiedziała zdziwiona.
-Co? Niby z czego mam się cieszyć. Przecież oni chcą tak z dnia na dzień zmienić moje życie. Nie zgadzam się na to.-Spojrzałam na nią.
-Serio. Ej stara to jest taka szansa. Ja bez zastanowienia bym się spakowała i już by mnie tu nie było.-Powiedziała podekscytowana.
-Nie jestem tobą. Ja nie chce.-Szczerze mówiąc nie byłam za bardzo zdziwiona jej reakcją. Ona nigdy nie lubiła naszego miasteczka i gdy tylko miała okazję się z niego wyrwać to z niej korzystała.
-Rób jak chcesz, ale uważam że marnujesz sobie życie w tym mieście, a taka szansa może ci się już nigdy nie trafić.
-No jestem pod wrażeniem, jednak umiesz konstruować mądre zdania.-Zachichotałam, zmieniając temat. Ta słysząc moje słowa złapała jedną z poduszek,rzuciła się na mnie i zaczęła się nasza wielka walka, po której salon nie wyglądał najlepiej.

___________________________________________________________
Przepraszamy, że rozdział jest tak późno ale nie miałyśmy czasu i weny by pisać
Mamy nadzieję jednak, że wam się spodoba 
Pozdrawiamy serdecznie Ola i Agata
5 komentarzy i następny
      

8 komentarzy:

  1. musiałyście w takim momencie?! ugh rozdział znakomity i czekam na next
    pozdrawiam Alusia

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny
    Ja chce juz next!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się zapowiada :)
    Pozdrawiam Ewciq ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy kolejny no
    pozdrawia Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejny kocham to opowiadanie aaaaaa życzę miłej weny i nie macie za co przepraszać
    pozdrawiam serdecznie Sandra

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju uwielbiam to ciekawe czy Lori w końcu wyjedzie czy zostanie chciałabym żeby wyjechała i proszę was zmieńcie na inna bohaterkę (przepraszam ale Lori mi się nie podoba)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń