piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 5


Usiadłam na parapecie i gapiłam się przez okno.Widziałam ludzi biegających truchtem po chodniku przed domem i bawiące się dzieci z naprzeciwka.Pomyślałam wtedy o moim dzieciństwie.Było mi wtedy bardzo dobrze,mimo różnicy wieków bawiłam się z Harrym i Gemmą,nie miałam żadnych problemów.Moje,życie  mimo odrzucenia przez ojca,było szczęśliwe.Ale gdy ci wyjechali,czułam pustkę w sercu.Mało jadłam,nie uśmiechałam się,nie rozmawiałam z nikim.Nie miałam już nikogo kto by mnie bronił w szkole.Przez to ciągle mnie wyzywali,dokuczali,a nawet czasem bili.Nikogo nie obchodziło wtedy jak się czułam.Dopiero gdy miałam 14 lai i poznałam Alison,wszystko się zmieniło.Zaczęłam imprezować,pić i palić moje życie stawało się coraz lepsze,od poznania dziewczyny. Ale wszystko co dobre zawsze musi się skończyć.Zayn ma na mnie haka,ciocia i wujek jak by się,o tym dowiedzieli urwali by mi głowę.A Harry i Gemma załamali by się i zostawili by mnie samą na zawsze.Wiem,że jestem dla nich wszystkich wredna,ale ja też mam uczucia.I jeśli mnie zranili,to wciąż ich wszystkich kocham,bo to moja rodzina,jedyna jaką mam.
Postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co oni robią.Tak więc,wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu.Gdzie zobaczyłam,że wszyscy siedzą i oglądają film przyrodniczy.Po cichu usiadłam obok Liama i oglądałam razem z nim.Wydawali się być zaskoczeni,ale nic nie powiedzieli tylko wrócili do filmu.
-Lori pamiętasz,że jutro wyjeżdżamy?-Spojrzał na mnie Harry.Nic nie odpowiedziałam.Nie miałam innego wyjścia jak wstać z sofy i pójść na górę pakować się.Wyciągnęłam wszystkie ubrania z szafy i położyłam je na łóżko,wzięłam swoje walizki, które miałam pod łóżkiem i zaczęłam się pakować. Kiedy wszystko już spakowałam była godzina 19:20 więc postanowiłam pójść jeszcze do Alison.Nie było jej dzisiaj w szkole więc chciałam się pożegnać.I przy okazji zabrać torbę,którą zostawiłam u niej.Przebrałam się w niebieskie rurki i czarną bokserkę,po czym ubrałam jeszcze czarno-białe nike i czarną skórzaną kurtkę.Wyszłam z pokoju zamykając drzwi.Wchodząc do salonu postanowiłam powiedzieć im gdzie idę,żeby nikt nie miał potem do mnie sapów,że uciekłam czy coś takiego.Tym bardziej,że zauważyłam Zayna w salonie.
-Wychodzę do Alison,żeby się z nią pożegnać.Nie wrócę późno,więc się nie martwcie.-Powiedziałam najmilszym głosem jaki tylko udało mi się z siebie wydobyć,a w głębi duszy miałam ochotę się zrzygać.
-Nie możesz do niej zadzwonić i jej powiadomić przez telefon,że wyjeżdżasz?-Spytała mnie ciotka.
-Nie,nie mogę,bo takich rzeczy nie załatwia się przez telefon,a po za tym ona wie,że wyjeżdżam.Ja chce się tylko pożegnać.-Warknęłam i momentalnie napotkałam wymowny wzrok Zayna.
-No nie wiem czy możesz iść.-Ciotka zaczęła swoją gadkę,na co ja przewróciłam tylko oczami.
-Nie pytam o zgodę,ja was tylko informuje,że wychodzę,a wasze zdanie mnie gówno obchodzi,więc dajcie sobie siana.-Powiedziałam głośno,gdy nerwy mi już puściły.Wyszłam z salonu i skierowałam się do drzwi wyjściowych,otworzyłam je i wyszłam.Idąc w stronę domu dziewczyny,chłodne powietrze muskało moją twarz,ale ja się zbytnio tym nie przejęłam,tylko szłam dalej.Nagle jakieś auto zatrzymało centralnie na pasach przez które chciałam przejść.Otworzył się jedno okno,a mnie przeszły mnie ciarki ze strachu,ale po chwili uświadomiłam sobie,że to tylko,albo aż Zayn.
-Wsiadaj zawiozę cię.-Spojrzał na mnie zza ciemnych okularów.
-Nie dzięki poradzę sobie.-Nie miałam ochoty siedzieć z nim sam na sam.
-Albo wsiądziesz do tego pieprzonego samochodu,albo siłą cię tu zaciągnę,co nie będzie miłe.- Zrezygnowana wsiadłam do auta i zapięłam pasy.Patrzyłam cały czas na drogę,nie przejmując się Malikiem.Panowała niesamowita cisza,nikt z nas się nie odzywał,było słychać tylko nasze oddechy i nic więcej.
-Ciotka cię przysłała?-Zapytałam w pewnej chwili.
-Nie.-Odpowiedział szybko.
-Yhmmm powiedzmy,że ci wierze.-Powiedziałam,nie do końca przekonana.W końcu podjechaliśmy pod dom Alison.Zayn się gwałtownie zatrzymał tak,że prawie wylądowałam na szybie.
-Debil.-Mruknęłam pod nosem.
-Mówisz o sobie.-Powiedział nawet na mnie nie spoglądając.Już chciałam coś odpowiedzieć,ale ugryzłam się w język i odpięłam pas po czym wysiadłam z pojazdu.Skierowałam się do drzwi wejściowych i zadzwoniłam dzwonkiem.Po chwili drzwi otworzyła mi mama dziewczyny.Szczerze zdziwił mnie jej widok,bo przecież Alison mówiła,że jej rodzice wrócą dopiero w środę,a jest dopiero poniedziałek.
-Dobry wieczór,jest może Alison?-Spytałam się kobiety.
-Tak jest swoim pokoju,ale ma szlaban więc nie może przyjmować gości.
-Za co ma szlaban?-Zapytałam udając,że nie wiem o co chodzi.
-Za sobotnią imprezę.-Odpowiedziała i spojrzała na mnie wzrokiem typu "dobrze wiesz o czym mówię"
-Proszę ja muszę się z nią zobaczyć.Jutro wyjeżdżam i nie będzie okazji się z nią pożegnać,dlatego tu jestem.Niech mi pani pozwoli się z nią zobaczyć błagam
-Dobrze skoro jutro wyjeżdżasz,no to mogę cię wpuścić.-Otworzyła szerzej drzwi i poszła do mieszkania,a ja za nią.
-Dziękuję.-Poszłam od razu do pokoju Alison.
-Siemka laska.-Otworzyłam gwałtownie drzwi.
-Ooo widzę,że moja matka cię wpuściła.-Przywitała mnie leżąc na łóżku.
-Tak,ale nie przyszłam tu na babskie ploty.-Westchnęłam.-Chciałam się z tobą pożegnać,jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie tu.
-A jednak jedziesz,ale będziesz miała zajebiście.-Zaczęła piszczeć.
-Taaa na pewno.-Opowiedziałam jej sarkastycznie
-No mam nadzieje,że o mnie nie zapomnisz.Wiesz imprezy w Londynie to dopiero coś.-Rozmarzyła się,a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Się okaże,wpadniesz tam do mnie kiedyś.-Brunetka wstała z łóżka i mocno mnie przytuliła.
-Będę tęsknić.-Szepnęłam,będąc w jej uścisku.
-No ja też.Jak upolujesz tam jakieś ciacho,to weź się zapytaj czy nie ma przypadkiem brata bliźniaka czy coś i daj mi znać.-Zaszczebiotała, a ja odpowiedziałam jej tylko śmiechem i odkleiłam się od niej.
-Ok,Al dasz mi moją torebkę?-Zapytałam.
-No pewnie,chwila.-Podeszła do swojej szafy i ją otworzyła.-A tak w ogóle to nawet nie widziałam kiedy wyszłaś z imprezy.-Mówiła podając mi torebkę.
-Ty chyba miałaś wtedy lepsze zajęcie.-Zaśmiałyśmy się obie porozumiewawczo.-Dobra muszę już iść.Zayn na mnie czeka w samochodzie,będę do ciebie codziennie dzwonić.
-No mam taką nadzieje,dobra chodź odprowadzę cię.-Wyszłyśmy z jej pokoju i poszłyśmy do drzwi,przytuliłam ją jeszcze raz i wyszłam na dwór.Zayn stał tam i czekał przy samochodzie paląc papierosa.Podeszłam do niego i stanęłam obok.
-Dasz jednego?-Zapytałam patrząc przed siebie.
-A ile masz lat złotko?-Czułam jak złośliwie się uśmiecha.
-Bo ty akurat jesteś taki święty.-Przewróciłam oczami i wsiadłam do auta.Chłopak po chwili też do mnie dołączył i pojechaliśmy do domu.

------------------------------------------------------------------------

Hej i jak się podoba?Tym razem dodajemy w niedziele,bo cały rozdział powstał tak ma prawdę wczoraj ;))Ale mamy nadzieje,że się podoba.Ola i Agata ;))
10Komentarzy=Następny rozdział 
A ja zapraszam jeszcze na 10 rozdział na moim blogu.Link w zakładce obok ;))/Agata

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 10

Znudzona patrzeniem na portale społecznościowe wyłączyłam laptopa i usiadłam na parapecie patrząc na ludzi, którzy biegali. Obserwowałam ich szczęśliwe miny. Nie mogłam zrozumieć,dlaczego ja nie mogę być taka szczęśliwa. Spojrzałam na swoje ręce, które były pokryte bransoletkami różnego rodzaju. Ściągając je po kolei patrzyłam jak odsłaniają powoli blizny do oczu momentalnie naszły mi łzy. Rozległo się pukanie do drzwi,zaczęłam szybko nakładać bransoletki na ręce i wytarłam łzy.Powiedziałam ciche proszę,a do środka wszedł Zayn. Popatrzył na mnie swoim dziwnym spojrzeniem i usiadł obok mnie na parapecie
- Dlaczego się tak zachowujesz?Powiedz mi.-Jego głos był dziwnie spokojny.
-Zayn odwal się.-Chyba wtedy podniosłam mu ciśnienie.
-Ej chciałem spokojnie z tobą pogadać,ale tak się nie da.Zawsze musisz być taka chamska.
-Nie twój interes jaka jestem.Nie zmienisz mnie.
-Złotko nie będę walczył z taką osobą jak ty,chociaż zawsze warto próbować.-Uśmiechnął się bezczelnie.
-I tak nic nie wskórasz.
-A jakoś wczoraj było ci tak dobrze ze mną.-O nie tego właśnie się bałam,teraz będzie mi wypominał ten wieczór.
-Miałam dzień słabości.-Wysyczałam zła.
-Jak dla mnie możesz mieć więcej takich chwil słabości kochanie,nie obrażę się.-I znów ten zboczony uśmieszek.
-Chyba śnisz.-Prychnęłam i zlekceważyłam jego obecność w pokoju.Popatrzyłam przez okno i zobaczyłam piękny ogród, który był nieco zaniedbany. Postanowiłam coś z tym zrobić.Wpadłam na świetny pomysł,że przebiorę się w ogrodniczki, a następnie pojadę do sklepu ogrodniczego, gdzie kupie jakieś piękne kwiaty, ziemie i wszystko inne co będzie mi potrzebne.Nie zwracając uwagi na chłopaka,wyciągnęłam z szafy potrzebne mi ubranie i zaczęłam się przebierać.
-Co ty robisz?-Chyba trochę go zdziwiłam swoim zachowaniem.
-Jadę do sklepu ogrodowego.-Powiedziałam pod nosem.
-Niby jak tma dotrzesz.-Widziała wtedy jego wyższość w oczach.
-Harry mnie zawiezie.-Powiedziałam pewnie.
-Nie zawiezie cię.-Był bardzo pewny swoich słów,a ja tylko go wyśmiałam.Ubrałam ogrodniczki i wzięłam kapelusz szybko zbiegłam na dół w celu powiedzenia chłopką, że potrzebuje podwózki do sklepu ogrodniczego.Schodząc na parter,widziałam jak wszyscy się na mnie patrzą.Nawet Gemma się tu przypałętała ze swoim chłoptasiem.  Brat spojrzał na mnie badawczo, ale nic jak na razie nie powiedział.Wyszłam z salonu i udałam się do kuchni, wiedziałam, że mój brat jest na mnie zły, ale mógł przynajmniej zapytać czy nie zechciała być pooglądać z nimi telewizji.
- Harry musisz mi pomóc.-Powiedziałam grzecznym tonem,kiedy wszyscy mnie zobaczyli,to w jakim jestem stroju zaczęli się głupkowato śmiać.
- Siostra wyglądasz jak debilka.- Powiedziała wrednie Gemma,ja tylko przewróciłam oczami.
-Gemma.-Upomniał ją loczek,zyskał tym w moich oczach.
-Przepraszam Lori,ale jestem umówiony za pół godziny z kolegą muszę mu pomóc w przeprowadzce.Obiecałem mu to już tydzień temu.-Widać,że na prawdę chciał mi pomóc,no ale rozumiem,obietnica to obietnica.Wtedy jak na złość z góry zszedł brunet.
-To ja z tobą pojadę.-Posłał mi dziwne spojrzenie.Westchnęłam tylko niezadowlona i wyszłam na korytarz.
-Boże,jak ty mnie wkurzasz człowieku.
-No cóż jesteś na mnie skazana.
-Dobra chodź.
 Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy.W samochodzie panowała cisza,nie miałam potrzeby by z nim rozmawiać.Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce,wysiadłam z auta i wzięłam duży wózek, który Zayn od razu mi zabrał.Wywróciłam tylko oczami i odeszłam od niego,zaczęłam patrzeć na kwiaty. Wzięłam kilka niezapominajek, wszystkie kolorowe róże, parę słoneczników, ziemie do kwiatków,parę begonii,no i jeszcze rudbekie. Podeszliśmy do kasy i za wszystko zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu. Kierując się z wózkiem do samochodu. Zapakowaliśmy wszystko do bagażnika, a ja poszłam odwieź wózek na miejsce. Wsiadłam do samochodu chłopaka,zapięłam pas bezpieczeństwa i odjechaliśmy z piskiem opon,po drodze mijając pędzące samochody.

________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i przepraszamy, ale na prawdę czasem nie mamy czasu dodawać rozdziałów wtedy kiedy wy byście chcieli przepraszamy jeszcze raz mamy jednak nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
A, że wakacje się zaczęły chcemy wam życzyć miłych, dobrych, spokojnych wakacji
16 Komentarzy i następny
Pozdrawiamy serdecznie Ola i Agata







sobota, 23 maja 2015

Rozdział 9

Jechaliśmy już jakieś 10 minut,a czas niesamowicie się dłużył.Z nudów zaczęłam obserwować chłopaka.
-Gapisz się.-Powiedział nawet na mnie nie patrząc,lecz z małym uśmieszkiem na ustach.
-Wiem o tym.-Uśmiechnęłam się niewinnie.
-Oj mała mała i co ja mam z tobą zrobić.-Ciągle patrzył się na drogę.
-Najlepiej nic.-Wzruszyłam ramionami.
-Masz pojęcie jak wszyscy się martwili o ciebie?-Zagadnął.
-Mam,ale to nie była moja wina tylko Gemmy,nie musiała mnie bić.-Prychnęłam i spojrzałam zła za okno,by po chwili znów na niego spojrzeć.
-A jak tam policzek?-Usłyszałam po chwili.
-Nie jest tak źle,przyzwyczaiłam się,że dostaje łomot.-To była jedna z tych chwil,kiedy najpierw powiedziałam,a potem pomyślała.
-Jak to dostawałaś łomot? Mama i tata Harryego bili cię?-Była wyraźnie zaskoczony.
-Nie,nie ważne nie chce o tym mówić.-Machnęłam ręką.
-Okey.-Chłopak już się słowem nie odezwał,ja też nie miałam zamiaru nic mówić.Odwróciłam się w stronę okna i zamknęłam swoje oczy.W końcu dojechaliśmy pod dom,ale nie miałam sił otwierać swoich oczu.Zayn nie chciał mnie pewnie budzić,chociaż i tak nie spałam tylko miałam zamknięte oczy,więc wyszedł z auta i obszedł je i otworzył drzwi od mojej strony.Wziął mnie na ręce,niczym małe dziecko.Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi i otworzyłam na chwilę oczy.Brunet spojrzał na mnie.
-Śpij,przynajmniej Harry zostawi cię w spokoju dzisiaj.
-No racja.-Wykrzywiłam się na myśl o krzykach brata.Posłusznie zamknęłam oczy.Mężczyzna otworzył drzwi od domu i weszliśmy do niego.
-Boże Lori.-Usłyszałam słowa mojego brata,wypełnione ulgą i złością.
-Cicho,bo ją obudzisz.-Powiedział cicho Zayn.Miałam ochotę się roześmiać,ale musiałam być cicho by nie wzbudzić w sobie podejrzeń.
-Dobrze idź nią na górę,jutro pogadamy.-Westchnął.Weszliśmy na górę do mojego pokoju,chłopak położył mnie do łóżka i chciał już wyjść z mojego pokoju,ale chwyciłam jego rękę.
-Zayn zostań ze mną proszę.-Wpadłam na pewien pomysł,do którego potrzebny był mi właśnie Zayn.
-Wiesz,że nie mogę złotko.
-Ale,ja ci pozwalam.-Mruknęłam zła,że znów nazwał mnie złotkiem.
-Twojemu bratu to się nie spodoba.-Pokiwał głową,a mnie właśnie o to chodziło.Gdy zobaczy,że Zayn u mnie spał na pewno od razu się wkurzy i zawiezie mnie z powrotem do domu.Wyskoczyłam z łóżka i zamknęłam drzwi na klucz,by jednak został.
-Teraz nikt tu nie wejdzie,więc możesz zostać.-Uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam.Uklękłam na łóżku i patrzyłam wyczekująco na chłopaka.
-Uparta z ciebie dziewczyna.-Powiedział głosem pełnym rozbawienia.
-Wiem.-Chłopak ściągnął koszulkę oraz spodnie i położył się do łóżka.Uśmiechnęłam się lekko pod nosem na widok jego prawie gołego ciała.Sama podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej koszulkę do spania.Zaczęłam się rozbierać,stałam tyłem do chłopaka i specjalnie najpierw zdjęłam spodnie,a potem bluzę.Czułam na sobie jego wzrok i zupełnie mi to nie przeszkadzało.
-Lori.-Usłyszałam jego głos,więc się odwróciłam i podeszłam trochę bliżej.-Jesteś bezwstydna wiesz.-Zaśmiał się,patrząc na mnie.
-Możliwe.-Wzruszyłam ramionami uśmiechając się.Znów się odwróciłam i kręcąc tyłkiem poszłam po bluzkę.Zarzuciłam ją na siebie i wróciłam do łóżka.

*Następnego dnia*

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Lori otwórz,chciałem z tobą porozmawiać,proszę otwórz te drzwi.-Od razu rozpoznałam ten głos,to Harry dobijał się do mojego pokoju jak jakiś debil.Spojrzałam na zegarek i była już godzina 12.
-Zayn obudź się.-Budziłam chłopaka,który spał obok mnie.
-Jeszcze chwila.-Wymruczał sennie,przez co się zaśmiałam,ale zaraz potem starałam się być poważna.
-Zayn za drzwiami jest Harry.-Mówiłam udając przerażoną,chociaż tak na prawdę liczyłam,że cała ta sytuacja się tak potoczy.
-Upsss.-Chłopak jak by oprzytomniał i od razu szybko się ubrał,po czym usiadł na moim łóżku.Patrzyłam na to wszystko z rozbawieniem,którego nie mogłam ukryć.W samej koszulce i bieliźnie poszłam otworzyć drzwi bratu.Od razu przejechał po mnie wzrokiem,a ja tylko niewinnie się uśmiechnęłam,przygryzając wargę.
-Proszę wejdź.-Otworzyłam szerzej drzwi.
-Przepraszam co on tu robi?-Spojrzał na mnie,gdy zobaczył Zayna siedzącego na moim łóżku.
-No siedzi.-Wzruszyłam ramionami i opuściłam to pomieszczenie.Zadowolona z siebie szybko wymknęłam się z pokoju.Poleciałam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.Chwilę później rozległo się pukanie do drzwi.
-Lori wyłaź masz mi to wytłumaczyć.-Harry był nieźle wkurzony.
-Muszę się wykąpać.-Odkrzyknęłam mu,zadowolona z siebie.
-Natychmiast otwórz te drzwi.-Nie dawał za wygraną.Nie zwracałam już na niego uwagi tylko ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic.W tamtej chwili na prawdę wierzyłam coraz bardziej,że mój plan może się udać.Nie miałam zamiaru dłużej tu z nimi zostać i byłam na dobrej drodze,by wrócić do domu.Siedziałam dłuższy czas pod strumieniem wody,gdy znów ktoś zaczął walić w drzwi.
-Wyjdź,zaraz się osikam.-Od razu rozpoznałam głos Louisa.Słysząc to uśmiechnęłam się cwaniacko pod nosem.Szybko zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny prysznicowej.Owinęłam się grubym białym ręcznikiem,a potem wytarłam trochę włosy.W takim stanie otworzyłam szeroko drzwi.Gdy chłopak mnie zobaczył od razu przestał skakać i krzyczeć.Stanął i gapił się na mnie.
-No idź,bo ci pęcherz pęknie.-Zaśmiałam się słodko.Ten od razu się ocknął i cały czerwony zamknął za sobą drzwi.Zadowolona z takiego przebiegu sprawy postanowiłam zejść na dół.Zupełnie nie przeszkadzało mi to,że jestem prawie naga.Liczyło się tylko to,by wkurzyć jeszcze bardziej mojego brata.Na korytarzu nikogo nie spotkałam,ale za to słyszałam jakieś głosy z kuchni.Od razu ruszyłam w tamtą stronę.Przy stole siedział Harry,Niall i jeszcze jakiś nieznajomy mi mężczyzna z dość długimi włosami i mocnym zarostem.Na początku nikt mnie nie zauważył.Dopiero gdy oparłam się o szafkę i zaczęłam stukać paznokciami o blat,ci na mnie spojrzeli.Dwójka z nich patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami.Byli widocznie zdziwieni i zawstydzeni,co było całkiem zabawne.Za to mój brat już się gotował.
-Lori co to ma znaczyć?-Zacisnął pięści.
-Ależ o co ci chodzi co?-Powiedziałam spokojnie.
-Twój strój i Zayn spędzający noc w twoim pokoju?-Mówił wkurzony.
-Spokojnie,nie rób scen przed swoimi kolegami.-Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
-Dziewczyno nie denerwuj mnie.
-Ale przecież ja nic takiego nie robię.-Spojrzałam na dwóch mężczyzn siedzących cicho i uśmiechnęłam się niewinnie.
-No właśnie widzę.Możesz mi powiedzieć dlaczego jesteś w samym ręczniku?-Pokiwał niezadowolony głową.
-Cóż,twój przyjaciel chciał skorzystać z toalety,więc byłam tak uprzejma i zwolniłam mu łazienkę.A teraz jeżeli pozwolisz zjem śniadanie.-Mówiłam nawet na niego nie patrząc.
-Lori idź natychmiast się ubrać.-Nic sobie z tego nie robiłam i odwróciłam się do nich tyłem.Poruszając lekko biodrami podeszłam znów do blatu.Stanęłam na palcach,przez co ręcznik lekko się podniósł ukazując więcej moich ud i sięgnęłam z górnej szafki miseczkę.Wtedy do kuchni przyszedł też Zayn.
-Łołł,a co tu się dzieje?-Powiedział patrząc się na mnie.
-Zayn nie zaczynaj,bo Harry zabije najpierw mnie,a potem ciebie.-Pokiwałam głową.
-A żebyście widzieli.Czy ja się w końcu dowiem co się stało w nocy?-Brunet stał na środku pomieszczenia.
-Nic się nie stało.-Mulat wzruszył ramionami.
-No właśnie.Byliśmy grzeczni braciszku.-Poklepałam go po ramieniu,przechodząc obok niego.Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam.Chcąc wyciągnąć jogurt z najniższej półki schyliłam się tak,że mój tyłek prawie wyszedł na wierzch.Gdy się odwróciłam wzrok wszystkich mężczyzn skierowany był znów na mnie.Oczywiście brat był wściekły,a co do reszty ich miny mówiły tylko jedno.Dokładnie taką reakcję od nich chciałam.
-Czy moglibyście nie gapić się tak na moją siostrę.-Warknął Harry.Wtedy wszyscy się spłoszyli i wrócili do swoich zajęć.Właśnie wtedy do kuchni wszedł Louis.
-Jak się sikało?-Zaśmiałam się.Ten spojrzał na mnie tylko z rozbawieniem i dosiadł się do swoich kolegów.
-Czy ty jesteś na prawdę taka pusta,czy tylko udajesz?-Loczek prawie krzyknął i podszedł do mnie.
-A czy ty jesteś,aż takim idiotą czy tylko udajesz?-Odpłaciłam mu się,ale spokojniej.
-Ej spokój.-Lou stanął między nami.
-Ja jestem spokojna.-Wzruszyłam ramionami i przeszłam przez całą kuchnie,po płatki owsiane.Gdy się odwróciłam w ich stronę,dostrzegłam dyskretne spojrzenia na moją osobę.Zaśmiałam się w duchu,wszystko szło idealnie tak jak chciałam.
-Natychmiast idź się ubrać.-Powiedział kolejny raz.Prychnęłam tylko i z małym uśmieszkiem nalałam jogurt do miseczki.-Jesteś nieznośna wiesz.-Dodał po chwili.
-Ja jestem bardzo grzeczna.-Zachichotałam oblizując łyżkę i zagryzając wargę.-No braciszku już sobie idę jak mnie tak wyganiasz.-Skierowałam się do wyjścia,a ten tylko prychnął zły.Kręcąc pupą wyszłam ze śniadaniem w ręce i poszłam do swojego pokoju.Zadowolona z siebie odłożyłam miskę na biurku,po czym wyciągnęłam z szafy ubrania.Założyłam na siebie bieliznę,krótkie spodenki,cienkie rajstopy oraz obcisłą koszulkę z dość dużym dekoltem.Potem wysuszyłam włosy i zrobiłam z nich niedbałego koka.Na samym końcu usiadłam przy blacie i przeglądając internet zjadłam swoje śniadanie,a raczej już obiad.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy,że tak długo nie było rozdziału.I mamy dla was dość smutną wiadomość.

Zawieszamy bloga na czas nieokreślony

Nie mamy po prostu czasu i natchnienia na pisanie.Ola teraz ma dużo nauki i egzaminy.A ja niedługo wylatuje i nie będzie mnie do końca lipca,więc nie będę miała czasu.Może Ola prędzej zacznie pisać,ale nic nie wiadomo.Obiecujemy,że to nie koniec opowieści o Lori.Jeszcze tu wrócimy.

Prosimy aby ten rozdział skomentował każdy kto czyta nasze opowiadanie,będziemy wtedy wiedziały czy jest w ogóle do kogo wracać:*
Pozdrawiamy Ola i Agata:*

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 8


W nocy co chwilę się budziłam, śniły mi się koszmary, dlatego rano byłam niewyspana. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Ubrałam na siebie czystą koronkową bieliznę oraz krótkie spodenki i czarną bokserkę z dekoltem. Weszłam do łazienki, gdzie się pomalowałam i popsikałam perfumami. Rozczesałam swoje długie brązowe włosy po czym związałam je w wysokiego kucyka i wyszłam z łazienki. Wzięłam swój telefon z szafki obok łóżka i włożyłam go do kieszeni. Wyszłam z pokoju ,po czym zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam chłopaków, moją siostrę oraz jej chłopaka, którego imienia i tak nie znam.
- Dzień dobry. - Powiedziałam grzecznie.
- Dzień dobry Lori.- Odpowiedziała Gemma, nawet na mnie nie patrząc, tak samo chłopcy. Chociaż chłopak Gemma, zaś zaczął na mnie spoglądać i uśmiechać się łobuzersko, ja natomiast przewróciłam tylko oczami i wyszłam z salonu kierując się do kuchni. Wyciągnęłam miseczkę i wsypałam do niej płatki kukurydziane oraz wlałam mleka. Gdy zjadłam swój posiłek włożyłam miseczkę do zmywarki i wyszłam z kuchni. Poszłam do salonu i usiadłam obok mojego brata oglądałam z nimi chwilę telewizję. Kiedy zaczęła się reklama, wstałam i zasłoniłam ekran telewizora, oni zaś wytrzeszczyli na mnie swoje oczy.
- Ej skoro muszę tu mieszkać, to chce wiedzieć okolice. - Powiedziałam.
- Kiedyś poznasz, ale teraz odsuń się, bo zasłaniasz ekran. - Odpowiedział Niall.
- Ja chce teraz zwiedzać, no proszę chodźcie.- Jęknęłam.
- Nie ma mowy.- Powiedziała Gemma.
- Dlaczego co?
- Dlatego, że masz niestosowny strój.- Warknęła.
- A, co zazdrościsz, że ja mam co pokazywać, a ty nie masz nic? - Odpyskowałam jej
- Lori w tej chwili idź się przebież. - Zaczęła bardziej podnosić głos.
-Wybacz, ale to nie moja wina, że nawet twój chłoptaś woli na mnie się gapić, niż na ciebie.- Krzyknęłam. Wtedy nigdy nie spodziewałam się tego co zrobi. Gemma wstała i wymierzyła mi siarczystego liścia w policzek. Moja głowa przekręciła się w bok. Wstałam z pufy patrząc w jej oczy.
- Nienawidzę cię słyszysz?!! Nienawidzę!!! - Krzyknęłam na nią, trzymając się za policzek.
- Lori ja.- Nie dałam jej dokończyć, bo wybiegłam do przedpokoju. Ubrałam buty i uciekłam z domu. Biegłam co sił w nogach, policzek bolał nawet bardzo, ale teraz nie przejmowałam się tym. Myślałam o tym, że Gemma mnie uderzyła, ale nie miałam zamiaru płakać przez nią dość się już przez nią wypłakałam. Moja kondycja jest bardzo dobra, uwielbiam biegać, ale nikt o tym nie wie, po za tym mało kogo to obchodzi. Zatrzymałam się niedaleko parku i usiadłam na jednej z ławek. Podkuliłam nogi do brody i patrzyłam się w niebo. Czułam jak mój telefon wibruje, ale nie za bardzo mnie to w tej chwili obchodziło, byłam zbyt zła na jakąkolwiek rozmowę. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i nawet nie patrząc kto dzwoni rozłączyłam się, a potem wyłączyłam urządzenie. Siedziałam na tej ławce patrząc w jeden punkt na chodniku, zastanawiając się nad tym wszystkim co się stało. Dlaczego ona to zrobiła. Nie miała prawa mnie uderzyć. W ogóle po co ona przyjechała z tym swoim chłoptasiem. Obydwoje są siebie warci. Muszę przyznać, że schlebiło mi to, że on zwrócił na mnie uwagę. Może to i jest powierzchowne, ale lubię seksownie wyglądać, a mój młody wiek wcale mi w tym nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Wstałam z ławki i udałam się w nieznanym mi kierunku. Szłam wąską ścieżką, rozglądając się dookoła. Skoro oni nie chcieli mnie odprowadzić to sama będę poznawać ta dzielnice. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Nie chciałam wracać do domu, po tym co się stało. Byłam zła i zawiedziona zachowaniem mojej siostry. Niby jest dorosła, a nie umie opanować emocji. W pewnej chwili zobaczyłam przede mną czterech chłopaków w kapturach i okularach przeciwsłonecznych zdziwiłam się trochę i stanęłam na chwile. Chłopaki zagwizdali, ale nie wiedziałam czy na mnie czy na kogoś innego.Jeden z nich podszedł do mnie i popatrzył w moje oczy
- Hej piękna jak masz na imię?
- Ymm hej? Nie podam ci swojego imienia bo cię nie znam.-Boże jaki dziwny chłopak,pomyślałam sobie.
- No dobrze, a czy bolało to jak spadłaś z nieba?
- Nie, ale ciebie coś za chwile zaboli jak nie przymkniesz swojej jadaczki,bo nie mam humoru na twoje głupie zaczepki - Odpowiedziałam mu bardzo niegrzecznie, ale cóż ja poradzę jak mnie
dzieciak denerwował.
- Calum twoje podrywanie lasek nie idzie jak widzimy.-Zaśmiali się pozostali.
- Ha ha ha zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni jak ją zaproszę na randkę.
- Nie chcę nic mówić, ale ja wciąż tu jestem i nie, nie umówię się z tobą.
- Eh szkoda.
- Doba fajnie się z tobą gadało, ale idę zwiedzać miasto, więc pa.-Machnęłam ręką.
- Ej, ale powiedz nam jak masz na imię?Opowiedz nam coś o sobi, zresztą my możemy iść z tobą, żebyś poczuła się bezpieczniej.-Mieli rację z nimi czułam się bezpieczniej,nawet jeśli ich nie znałam
- No dobrze mam na imię Lori,mam 16 lat.Przeprowadziłam się tu niedawno do starszego brata,mieszkam z nim i jego kolegam.Mam też starszą siostrę, która ma chłopaka i mieszkają naprzeciwko nas.Moje życie jest nudne więc wiecie nie ma co opowiadać.
- Dobra ja jestem Calum,ten najprzystojniejszy blondyn to Luke,obok niego z fioletowymi włosami to Michael, a ten co wywraca oczami to Ashton.
- Miło mi was poznać.-Uśmiechnęłam się do nich życzliwie. Udaliśmy się z chłopakami na zwiedzanie miasta.Było bardzo zabawnie z nimi i musze przyznać,że lepiej bawiłam.się z nimi niż gdybym miała sama chodzić cały dzień sama po mieście.Odprowadzali mnie po dzielnicy w której mieszkam i nie tylko.Pokazali najciekawsze miejsca tutaj jak i te do których i tak nigdy pewnie się nie wybiorę.Poszliśmy razem na obiad a potem ma kawę i spowrotem do parku gdzie ich poznałam.częło się powoli ściemniać i wiedziałam, że muszę wracać do domu nawet, gdy nie chciałam. Wiem, że będę miała kłopoty jak wrócę ale to nie moja była wina tylko Gemmy. Pożegnałam się z chłopakami i wymieniłam się z nimi numerami nie chciałam by mnie odprowadzali pod sam dom bo jeszcze większe kłopoty bym miała. Zaczęłam powoli iść, gdy przede mną stanął czarny samochód, z którego wyszedł Zayn jak mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił zdziwiona jego zachowaniem odwzajemniłam jego gest i schowałam twarz w jego klatce piersiowej znowu poczułam się kochana.
- Lori obieca, że nigdy już tego nam nie zrobisz wszyscy się martwiliśmy o ciebie - Wyszeptał mi do ucha
- Obiecuję - Wyszeptałam cicho, ale tak by on mógł mnie usłyszeć
- Wracajmy do domu
- Zayn?
- Tak?
- Dziękuję ci - Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale chciałam mu jakoś podziękować, za to że po mnie przyjechał. Chłopak był zaskoczony moją reakcją, ale nic nie powiedział szybkim krokiem wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy w ciszy.

_______________________________________________________________________________
 Wiemy, że rozdział miał być dawno, ale nie miałyśmy czasu ciągle tylko nauka przepraszamy, za to mamy nadzieję, że nam to wybaczycie.
10 komentarzy i następny pozdrawiamy serdecznie Agata i Ola



sobota, 25 kwietnia 2015

Libster Award


Do Libster Award nominowała nas Paulina z bloga http://new-roommate.blogspot.com/
I dziękujemy bardzo za nominacje ;))


Pytania :
1. Piosenka związana z ulubionym wspomnieniem?
2. Jak reagujesz na negatywne komentarze?
3. Jeśli uciekłabyś z domu, gdzie byś poszła?
4. Czego w sobie nie lubisz?
5. Czy wierzysz w przyjaźń damsko męską?
6. Co lubisz robić w wolnej chwili?
7. Co najbardziej Cię irytuje?
8. Zespół, na którego koncert pragniesz iść?
9. Pisanie - hobby, czy plan na przyszłość?
10. Największa inspiracja?
11. Największe uzależnienie?

Odpowiedzi Oli:
1.One Direction - Live While We're Young.Wspomnienie moja przyjaciółka skakała przy tej piosence po stole i z niego spadła.
2. Przejmuje się oczywiście, że się przejmuje i staram się poprawiać te błędy, które się im nie podobają.
3. Gdybym uciekła z domu poszłabym albo do przyjaciółki albo do kuzynki.
4. Nie lubię w sobie tego, że jestem za łatwowierna.
5. Tak wierzę.
6. Lubię czytać książkę lub chodzić na spacery.
7. Najbardziej irytuje mnie to, że jak się spieszę starsze osoby nie chcą mnie przepuścić.
8. Chciałabym pójść na koncert 5 Seconds Of Summer.
9. Pisania nie wiążę z moją przyszłością to tylko moje hobby, które pomaga mi odstresować się.
10. Szczerze to nie wiem. Spojrzę na coś, obejrzę coś i tak jakoś samo przychodzi.
11. Moje największe uzależnienie to telefon. Jestem uzależniona od telefonu nie umiem bez niego żyć, muszę mieć go wszędzie przy sobie to moje największe uzależnienie.

Odpowiedzi Agaty:
1.Wszystkie piosenki One Direction się z czymś dla mnie wiążą,wiec trudno mi wybrać.
2.Staram się przyjąć krytykę, nawet tą najgorszą. I zmienić to co się nie podoba.
3.Pewnie do przyjaciółki.
4.Nie lubię w sobie tego, że za bardzo przejmuje się opinią innych ludzi na mój temat i tego co robię.
5.Tak wierze w przyjaźń damsko-męską.
6.Lubie słuchać muzyki, pisać dla was i spotykać się z koleżankami.
7.Irytuje mnie gdy mówię o czymś znajomym, a ci udają ze nie wiedzą o co chodzi.
8.Pewnie, że bym chciała.
9.Raczej hobby. Nie wiążę z tym żadnych planów na przyszłość.
10.Hmm zależy do czego inspiracja. Do pisania na przykład równe sytuacje jakie zobaczę w filmie, czy coś takiego. Najlepiej mi się myśli przy pisaniu, gdy słucham muzyki.
11.Muszę mieć zawsze pomalowane paznokcie,nie ważne na jaki kolor,byle by były pomalowane.


Pytania od nas:
 

1.Ile masz lat?
2.Co robisz w wolnej chwili?
3.Czego się boisz?
4.Uprawiasz jakiś sport?
5.Lubisz czytać książki?
6.Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

7.Szczęśliwa cyfra?
8.Ulubione miejsce?
9.Oglądasz jakiś program telewizyjny?
10.O której chodzisz zazwyczaj spać?
11.Jakie masz plany na wakacje? 

Nasze nominacje:
http://everything-has--changed.blogspot.com 
http://rock-god-fanfiction.blogspot.com/2015/04/19-jealous-minds-think-alike.html
http://i-love-my-life-33.blogspot.com/ 
http://worth-it-13.blogspot.com/ 

niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 7

Po niecałych dwóch godzinach wszystko wypakowałam już z walizek i powkładałam do szafy. Byłam bardzo tym zmęczona, więc usiadłam na łóżku. Myślałam dłuższą chwilę, o tym co może robić Alison. Wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam do niej numer, a ta po trzecim sygnale nareszcie odebrała.
-No siemka Lori. Jak tam Londyn?- Spytała się mnie z pełną ekscytacją. Zaśmiałam się wywracając oczami. Zaczęłam jej opowiadać co chłopcy odwalili jakiś czas temu na dole.
-Musiało to nieźle wyglądać. Pewnie mają niezłe klaty.- Rozmarzyła się.
-O matko, kobieto o czym ty tu mi gadasz.-Westchnęłam. A tak z innej beczki, jak tam Mark?- Szybko zmieniłam temat, bo nie miałam ochoty słuchać o tym jacy to oni są przystojni.
-Mark chyba dobrze. Nie wiem, nie rozmawiałam z nim od ostatniej imprezy.- Powiedziała cicho. Od razu poznałam,że coś jest nie tak. Dziewczyna, która zawsze ma wszystkich głęboko gdzieś, teraz chyba na prawdę przejęła się sytuacją z tym chłopakiem.
-Ej Alison co jest?- Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi.
-Nie wiem. Laska ja się chyba w nim zauroczyłam. Ale boje się, że dla niego to co zrobiliśmy u mnie w pokoju nic nie znaczyło.- Jej głos nie brzmiał tak jak zawsze.
-Hej musisz z nim porozmawiać.- Poradziłam przyjaciółce.
-Może masz racje. Z reszta nie ważne. Ja i tak wolę być sama.- Westchnęła cicho.
-Yhymmm.- Zaśmiałam się.
-Dobra muszę kończyć. Mama mnie woła papa. Trzymaj się.
-No jasne papa.- Pokręciłem z rozbawieniem głową i rozłączyłam się. Po rozmowie z dziewczyną poczułam się lepiej. Myśl, że ona się zauroczyła, bardzo mnie rozbawiła. Nigdy nie zakochała się tak na poważnie. Zawsze chodziło tylko o jedno. A co do Marka, to jestem przekonana, że na pewno też w niej coś widzi. Było to widać od początku, ale ona jest ślepa, żeby cokolwiek zauważyć. Moje przemyślenia przerwało burczenie w brzuchu. Od razu wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zobaczyłam, że chłopacy oglądają jakiś program z tego co zauważyłam, leciały "Pamiętniki Wampirów". Po cichu usiadłam na fotelu i zaczęłam oglądać z nimi. Na początku nikt mnie nie zauważył, ale po paru minutach, gdy znów zaczęło mi burczenie w brzuchu, wszyscy się na mnie patrzyli jak na kosmitkę, ale nic nie mówili. Wtedy Zayn zaczął się do mnie w dziwny sposób uśmiechać, ale od razu zignorowała to zajście. Przy scenie gdzie Caroline stała się wampirem, Niall się wystraszył i spadł z kanapy.Wszyscy wraz ze mną śmialiśmy się z niezdarności blondyna. Chłopak oburzony założył ręce na piersi i obraził się.
-Jak wy możecie się ze mnie śmiać? To nie w porządku mam focha.- Obrócił się do okna i nie patrzył na nas.
-Niall?- Zwróciłam się do niego grzecznie.
-No?- Powiedział nadal stojąc do nas tyłem.
-Wiesz, że foch znaczy fachowe obciąganie chuja?- Zaczęłam się nabijać, aż rozbolał mnie brzuch i musiałam przestać.
-Harry, a wiesz, że twoja siostra jest idiotką.- Warknął gniewnie Niall.
-Niall mi tego nie musisz mówić.-Westchnął loczek.
-Wiecie, że wasze słowa nic dla mnie nie znaczą, nie urazicie mnie tym.- Zaśmiała się spoglądając ukradkiem na Zayn, a ten posłał mi tylko złowrogie spojrzenie. Rozbawiona tym, że ten się wkurzył i nie może nic mi zrobić wstałam. Głód ciągle się nasilał, i wiedziałam, że jak dalej tak będzie to znów zaczną się moje odwieczne problemy z jedzeniem. Dlatego poszłam do kuchni, i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki by znaleźć coś do jedzenia. Niestety były tam tylko przeterminowane jogurty.Wkurzona, że nic nie znalazłam, poszłam z powrotem do salonu.
-Macie coś do jedzenia? Bo nie mogę nic znaleźć.- Stanęłam centralnie przed telewizorem.
-Ponieważ nic nie ma.- Odezwał się Liam.
-Ale ja jestem głodna,więc chciałam coś zjeść.-Założyłam ręce na piersi.
-Niestety księżniczko. Dawno nas tu nie było i nikt nie zrobił zakupów.- Powiedział mój brat
-Zajebiście.- Mruknęłam czując jak ciśnienie w mojej głowie się podnosi. Od razu wiedziałam jakie będą skutki mojego głodu, ponieważ już nie raz przez to przechodziłam.
-Harry proszę idź do sklepu.- Mruknęłam.
-Sama masz nogi i możesz iść.- Odpowiedział mi chłodnie.
-Kurwa, gdybym mogła to bym poszła, ale ja nawet nie znam tej okolicy.- Powiedziałam trochę głośniej.
-Spokojnie,wytrzymasz jeszcze trochę, to zamówimy pizze.- Machnął na mnie ręką.
-Bo teraz mi się nie chce nigdzie wychodzić.- Gdy to usłyszałam, byłam już na skraju wytrzymałości.Wiedziałam, że nie wytrzymam już za długo, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że nikogo to nie interesuje. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do holu, byłam już zdeterminowana, żeby wyjść i poszukać jakiegoś sklepu, gdy poczułam mroczki przed oczami. Dlatego poszłam jednak do pokoju. Gdy byłam już na górze, chwyciłam się ściany by nie upaść.W głowie mi się kręciło okropnie, ale no cóż musiałam wytrzymać. Musiałam usiąść obok drzwi, bo już nie dałam rady wstać i iść do łóżka. Zamknęłam swoje oczy i oddychałam głęboko. Nie miałam na nic siły, ból brzucha nie dawał za wygraną, tak samo głowa.W pewnej chwili poczułam jak coś lepkiego i ciepłego spływa mi z nosa. Mój scenariusz coraz bardziej się spełniał. Takie sytuację zdarzają mi się przynajmniej raz na miesiąc i nic nie mogę na to zaradzić. Po prostu taka moja wada. Ściągnęłam bluzkę i przechylając głowę w przód, przytkałam sobie nos. Zaczęłam bardzo panikować, ponieważ od dziecka boje się krwi i gdy ją widzę, to dzieję się ze mną coś nie dobrego. Następna moja wada.
-Niech ktoś tu przyjdzie błagam!- Zaczęłam się wydzierać i płakać jednocześnie.- Proszę pomocy, błagam Harry proszę przyjdź tu. Błagam was.- Płakałam bardziej krztusząc się łzami, a ból w brzuchu mi tego nie ułatwiał. Po chwili drzwi z hukiem się otworzyły, a do środka weszli wszyscy domownicy. Harry widząc w jakim jestem w stanie, podszedł do mnie.Wziął na ręce, a ja objęłam się jego szyi jak bym bała się, że mnie puści.
-Shhh już dobrze.- Głaskał mnie po plecach uspokajając.
-Harry ja muszę coś zjeść.- Wypowiedziałam bardzo cichutko.
-Dobrze kochanie.- Niall, który jadł akurat batona szybko mi go podał. Gdy zjadłam momentalnie poczułam się trochę lepiej, ale dalej czułam się słabo. Chłopak zaniósł mnie do łóżka i chciał odejść, ale ja chwyciłam go za rękę.
-Zostań proszę, nie zostawiaj mnie tutaj samej.- Wyszeptałam.
-Liam możesz iść do sklepu?- Spojrzał na bruneta, a ten od razu skinął głową i wyszedł, a za nim cała reszta.Tylko brat został i położył się obok mnie oraz przytulił do siebie. Czułam jego bijące serce i ciepło jego ciała. Mocniej się w niego wtuliłam i poczułam się wtedy bezpieczna i kochana wtedy oddałam się w krainę Morfeusza.



-Lori wstawaj.- Usłyszałam w pewnej chwili czyjś głos. Lekko uchyliłam jedna powiekę, a zaraz potem drugą. Na moim łóżku zastałam Liama.
-Hmmm?- Mruknęłam zaspana.
-Chodź, zrobiliśmy ci kolacje.- Powiedział cicho i delikatnie się uśmiechnął.
-No ok.- Po woli się podniosłam. Zeszłam z łóżka i w ciszy oboje poszliśmy na dół. Kątem oka zauważyłam Nialla siedzącego w salonie, ale my podążyliśmy dalej do kuchni. Czekał tam na mnie Harry z Zaynem i góra kanapek na talerzu.
-Siadaj i jedź.- Mruknął Zayn. Spojrzałam na niego przelotnie i dopadłam się do jedzenia.
-Smacznego.- Powiedział mój brat widząc moją reakcję. Byłam na prawdę głodna. Siedziałam na przeciwko niego i czułam wzrok dwóch mężczyzn na sobie.
-Czego?- Spojrzałam po chwili na nich, bo nie lubię, gdy ktoś bezczelnie patrzy się jak ja jem. Jednak gdy się odezwałam mulat od razu musiał zwrócić mi uwagę. Chrząknął głośno i spojrzał groźnie. Loczek jakby wcale tego nie zauważył, ciągle na mnie patrzył.
-Wytłumaczysz nam co się tak właśnie stało. Hmm?- Brat nie dawał mi spokoju.
-Nic się nie stało. Ja już tak mam czasami jak długo czegoś nie jem. Gdybyś ty i Gemma się mną interesowali to już dawno byście to wiedzieli, ale nie wy mieliście mnie w dupie kiedy was najbardziej potrzebowałam mogliście chociaż raz odebrać ten pieprzony telefon!.- Krzyknełam zła.
-Tak masz rację.- Spuścił głowę i spojrzał na swoje dłonie pod stołem.
-Zayn dotrzyma ci towarzystwa. Ja muszę na chwilę wyjść.- Odezwał się po chwili i takim sposobem zostałam sama z mulatem. Nie cieszyła mnie w ogóle ta sytuacja.
-Możesz grzeczniej?- Od razu miał co do mnie jakieś problemy.
-Nie mogę. Grzeczniejszych słów nie znam. Po za tym ty byś też tak postąpił jak ja gdybyś tyle przeżył -Mruknęłam gryząc kolejną kanapkę.
-Już ja cię nauczę grzeczniej się odnosić i nie postąpił bym tak jak ty.- Uśmiechnął się złowieszczo, a to nie oznaczało niczego dobrego.Wtedy na zegarze wybiła godzina 21:30 więc, nie mając ochoty siedzieć dłużej w towarzystwie tego chłopaka, wstałam z krzesła.
-Ciemno to widzę.- Odpowiedziałam mu kiedy stałam już w wyjściu.
-Nawet się nie zorientujesz, kiedy staniesz mi się posłuszna.- Odwrócił się w moją stronę.
-Chyba śnisz.- Parsknęłam śmiechem i wyszłam, przez co nie widziałam jego reakcji. Byłam trochę zmęczona dzisiejszym dniem. Ta podroż z tymi idiotami i to zdarzenie po południu wymęczyły mnie. Dlatego wzięłam z pokoju piżamę i poszłam z nią szybko do łazienki.Wzięłam gorący, odprężający prysznic. Zapomniałam wtedy o całym świecie. Nie miałam żadnych zmartwień i problemów. Niestety nie trwało to długo, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi.Nie chętnie wyłączyłam wodę i wyszłam z pod prysznica po czym owinęłam się ręcznikiem. Na bosaka podeszłam do drzwi i je uchyliłam.
-Czego?- Burknęłam,a w zamian nie dostałam odpowiedzi tylko zszokowany wzrok Louisa. Stałam oparta o drzwi w samym, którym ręczniku i muszę powiedzieć, że miałam satysfakcję z tego, że miałam nad nim przewagę. Podoba mi się, gdy faceci zwracają na mnie uwagę, dlatego nie miałam nic przeciwko temu by chłopak stał przede mną.
-Ymmm....-Mruknął patrząc się na moje nogi.
-Louis wiesz, że Harry nie był by zadowolony, że patrzysz na jego pół nagą siostrę.- Uśmiechnęłam się złośliwie.
-Przepraszam.- Powiedział speszony, co było bardzo zabawne.Wyszłam z łazienki, a brunet do niej wszedł zamykając za sobą drzwi. Ze śmiechem udałam się do swojego pokoju.Tam ubrałam na siebie koszulkę do spania i zaczęłam suszyć moje długie włosy. Wtedy właśnie wpadłam na pewien pomysł, który miał pomóc mi w ucieczce z tego domu. Harry sam mnie na pewno wyrzuci, jak zobaczy co będzie się działo w tym domu. Nie mam zamiaru tu długo zabawić i właśnie znalazłam sposób, żeby się stąd uwolnić. Jestem tu dopiero parę godzin, a już mam wszystkiego dosyć.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest następny. Podoba się? Trochę nam zeszło pisanie, ale mamy nadzieje, że wszyło dobrze :))
Pozdrawiamy Agata i Ola.
10 Komentarzy=Następny rozdział

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 6


Kiedy już przyjechaliśmy do domu,wysiadłam z auta i skierowałam się do drzwi wejściowych. Weszłam do środka,a po chwili dołączył do mnie Zayn.Napotkałam wzrok wszystkich osób,ale nic nie powiedziałam. Poszłam od razu do pokoju,wzięłam swoją piżamę i ruszyłam w stronę łazienki.Umyłam się szybko i  pobiegłam do sypialni,po czym wskoczyłam do łóżka,ponieważ było dziś zimno.Leżałam i gapiłam się w sufit niestety kiedy przypomniałam sobie,że muszę opuścić przyjaciółkę zrobiło mi się przykro i niechciane łzy zaczęły spływać po policzkach.Płakałam tak bardzo i mocno,że ksztusiłam się łzami.Wtedy w pokoju rozległo się pukanie,nie chciało mi się wstawać i otwierać więc wychlipiałam ciche "proszę" a do środka wszedł Harry z dwoma kubkami gorącej czekolady,której zapach od razu poznałam.
-Hej.-Powiedział nieśmiało.-Można?
-Jeśli musisz to wchodź.-Powiedziałam cicho,ale grzecznie. Harry zamknął za sobą drzwi i podał mi kubek,uśmiechnęłam się i wzięłam go do ręki przesuwając swoje ciało i robiąc miejsce chłopakowi.Harry położył się obok mnie pijąc czekoladę.
-Wszystko w porządku?-Zapytał.
-Jakie to teraz ma znaczenie czy jest dobrze czy jest źle?-Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Eh,wiesz ja naprawdę tęskniłem za tobą wiem,że nie jesteś mi w stanie w to uwierzyć,ale naprawdę tak było.-Zaczął się tłumaczyć.
-Mogłeś zadzwonić albo odebrać ten pieprzony telefon.Ty i Gemma mnie zostawiliście nie odzywaliście się do mnie tylko do cioci i wujka,a o mnie zapomnieliście.Nie wiesz jak się wtedy czułam.-Warknęłam na niego, a w moich oczach znowu pojawiły się niechciane łzy.Szybko je otarłam by chłopak ich nie zauważył.
-Przepraszam.-Powiedział mi patrząc się w moje oczy.
-To już nie ważne.-Odpowiedziałam.
-Ale dla mnie to ważne.-Warknął
-Idź już proszę.-Powiedziałam cicho i położyłam pusty już kubek na stoliku nocnym.
-Nie odtrącaj mnie z powodu tego, że nie dzwoniłem i nie pisałem do ciebie proszę cię.
-Harry dla ciebie może to było nic, ale dla mnie to miało znaczenie. Proszę idź już i zostaw mnie w spokoju.-Chłopak westchnął schodząc z mojego łóżka,a ja opatuliłam się kołdrą i zasnęłam.


*Następnego dnia*

Obudziła mnie ciocia z samego rana.Niechętnie wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki ogarnąć się trochę.Ubrałam na siebie czarne legginsy,turkusową tunike na ramiączkach,czarne baleriny oraz kilka branzoletek i kolczyki.Pomalowałam oczy czarną kredką i tuszem,a włosy przeczesałam na bok robiąc luźnego warkocza.Popsikałam się jeszcze perfumami i wyszłam z łazienki.Spakowałam do torebki aparat,komórkę,książkę,słuchawki,gumy do żucia i okulary przeciwsłoneczne.Zabierając torebkę zeszłam na dół do kuchni wyciągając z lodówki wode mineralną, i także ją spakowałam.Usiadłam przy stole razem z innymi patrząc na jedzenie,które zapewne przygotowała ciocia.
-Smacznego wam.-Ciocia posłała wszystkim uśmiech i zaczęła jeść.Ja nie wybrzydzając nałożyłam sobie sałatki oraz szynki wcinając wszystko,bo byłam bardzo głodna.Nic od wczorajszego obiadu nie jadłam.Po skończonym posiłku zaczęliśmy się zbierać,po długich pożegnaniach wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy na lotnisko.Wsiedliśmy z busa i poszliśmy do samolotu.Nie odzywając się do nikogo usiadłam przy oknie i patrzyłam się w nie.
-Hej Lori.-Usiadł obok mnie Liam
-Ymm hej?-Odpowiedziałam pytaniem.
-Wiem, że nie chcesz opuszczać swojej miejscowości,ale niestety musisz.Obiecuję ci,że pokochasz Londyn tak samo jak my.
-Liam to już naprawdę mnie nie rusza, owszem na początku byłam zła, że wszyscy decydują za mnie, ale teraz jakoś się przyzwyczaiłam do tego, że moje zdanie się nie liczy w tej rodzinie.-Westchnęłam.
-Nie mów tak.
-Ale taka jest prawda.
-Widzę, że z tobą nie wygram.-Zaśmiał się cicho.
-No właśnie nie wygrasz,ze mną nikt nie wygra.


*Kilka godzin później*

-Podoba ci się?-Zapytał się Harry, gdy weszliśmy do mojego nowego pokoju.
-Może być.-Mruknęłam niechętnie.Nie było nigdzie w pobliżu Zayna więc spokojnie mogłam być sobą.
-No dobre i to.-Spojrzał na mnie przewracając oczami. Pomieszczenie pomalowane było na kolor beżowy,na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko z jasną narzutą.Na przeciwko stała dość duża komoda,a obok niej szafa.Pod oknem było biurko a na nim leżał laptop.Od razu było widać,że świecił nowością.Weszłam w głąb pokoju i usiadłam na miękkim materacu.
-To może zostawię cie samą.-Chłopak wyszedł,zamykając za sobą drzwi.Wypuściłam głośno powietrze z płuc i opadłam na łóżko.Leżałam chwilę myśląc o życiu w tym domu.Czy to może się dobrze skończyć,mieszkanie z piątką chłopaków nie wróży nic dobrego.W pewnej chwili doszły do mnie jakieś hałasy z dołu.Z każdą sekundą coraz bardziej się nasiliły.Moje leżakowanie nie miało już sensu,więc poszłam ciekawa zobaczyć co tam się dzieje.Zeszłam cicho po schodach i udałam się do salonu.To co tam zobaczyłam nie było normalne.Niall z Louisem ganiali po całym wielkim pokoju za piłką i jeden przez drugiego się wydzierał.Stałam oparta o futrynę,przez kilka sekund gdy piłka trafiła w kupkę chyba brudnych skarpet.
-Gol....-Krzyknął blondyn.
-Wcale nie,słupek był.-Lou zaczął się awanturować.
-To jest wasza bramka?-Spojrzałam na skarpety,a potem na nich jak na debili.Ci dopiero wtedy mnie zauważyli.
-A niby co w tym dziwnego?-Wzruszył ramionami Louis.
-W sumie to nic.Przecież to takie normalne,że dorośli ludzie grają w piłkę w mieszkaniu,celując między brudne skarpetki.-Moje słowa przesiąknięte były sarkazmem.-A tak po za tym,to głośniej się nie da?Nie jesteście tu sami.-Muszą się liczyć z tym,że od dzisiaj jest ich o jedną osobę więcej i nie będzie im ze mną łatwo mieszkać.Ale w końcu sami tego chcieli,ja się nie prosiłam.
-Och Lori spokojnie.Nie masz innego wyjścia jak się przyzwyczaić.-Powiedział łagodnie brunet.
-No właśnie.To mnie najbardziej wkurza.Nie daliście mi wyboru.-Mruknęłam i zniechęcona wyszłam stamtąd.
-Nie wytrzymam tu ani minuty dłużej.-Powiedziałam do siebie,a wtedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu.Gwałtownie się obróciłam i ujrzałam twarz chłopaka,którego najmniej miałam ochotę w tamtej chwili oglądać.
-Niestety muszę cię zmartwić złotko,bo jeszcze przez jakiś czas będziesz musiała się tu z nami pomęczyć.-Uśmiechnął się złośliwe Zayn.Tak nienawidziłam tego jego uśmieszku,że miałam ochotę walnąć mu w twarz by zniknął.Jednak wiedziałam,że ten pewnie był by zdolny do tego,żeby mi oddać,wiec wolałam nie ryzykować.
-Po moim trupie,za chwilę sami mnie stąd wywalicie.Będziecie mieli mnie dość.-Syknęłam w jego stronę,co chyba było błędem.
-Złotko przeginasz.-Złapał mnie mocno za ramię.-Za chwilę to co najwyżej wszyscy mogą się dowiedzieć jaką to jesteś szanująca się dziewczyną.-Powiedział ostrym,ale cichym tonem.W głębi duszy bałam się,że wyzna wszystkim prawdę,ale starałam się tego nie okazywać.
-Puszczaj mnie,ty chory psychicznie człowieku.-Zacisnęłam szczękę.
-Mów sobie jak chcesz,mnie to nie rusza złotko.-Wzruszył ramionami.-A teraz idź się rozpakuj,bo do tej twojej wyprowadzi stąd jeszcze daleka droga.-Zaśmiał się i mnie puścił.Spojrzałam na niego niechętnie i zła ruszyłam na górę.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
No i wracamy z małym opóźnieniem,ale jest nowy rozdział.
Niestety przez tą sprawę z Zaynem w ogóle nie miałam natchnienia na pisanie.A Ola jest chora więc trochę nam zeszło pisanie.Ale mamy nadzieję,że się spodoba.A wy co sądzicie o odejściu Zayna? ;( Z chęcią poczytam jakie jest wasze zdanie w tej sprawie.

I prosiłybyśmy was jeszcze,jeżeli to nie był by problem dla was,żeby wszystkie anonimki się jakoś podpisywały :) Z góry dziękujemy.W ten sposób będzie nam łatwiej zobaczyć ilu was tu jest./Agata
Pozdrawiamy :))
10 Komentarzy=Następny rozdział