sobota, 7 marca 2015

Rozdział 4

Obudziłam się o godzinie 12:00,a ból głowy rozrywał moją czaszkę.Leniwie wstałam z łóżka i skierowałam się do szafy,którą otworzyłam.Ściągnęłam wczorajsze ciuchy i założyłam świeżę czyli zwykły szary dres.Wtedy dopiero uświadomiłam sobie,że to nie pokój Alison tylko mój.W tamtej chwili wszystko mi się przypomniało.Alkohol,taniec,widok Alison i Marka obściskujących się,również Tonny i nasz flirt,a potem wędrówka na górę.Na wspomnienie tego wszystkiego miałam ochotę ryczeć.
-O mamo przecież ja chciałam iść z nim do łóżka.-Krzyknęłam cicho.Myśl kochania się z zupełnie obcym człowiekiem przeraziła mnie.Mimo,że wtedy tego chciałam,teraz wydaje mi się to najokropniejszą rzeczą na świecie.No i jeszcze jakby tego było mało,na koniec Zayn,który mnie uratował.
-Cholera jaki wstyd.Dlaczego on musiał tam przyjść.-Mówiłam sama do siebie.Wychodząc po cichu z pokoju,zeszłam na dół i wpadłam przypadkowo na Louisa.
-Przepraszam zagapiłam się.-Powiedziałam łagodnym tonem.
-Coo?Ty mnie przepraszasz?Ja chyba nadal śnie.
-To śnij nadal na jawie,a teraz sorry nie mam czasu na bezsensowną konwersacje.-Burknęłam już niemiło.
-I powróciła nasza wredna dziewczyna.-Westchnął.
-Ona zawsze tam była.-Prychnęłam pod nosem i ominęłam go,gdy znalazłam się już w salonie zauważyłam mojego brata i tego,którego nie chciałam widzieć na oczy oraz cudownego Zayna wyczuwacie tu sarkazm nie.Usiadłam w fotelu i gapiłam się w ekran telewizora.Harry próbował mnie zagadywać,ale odpowiadała mu głucha cisza nie,żeby coś,ale nie chciałam z nim rozmawiać,więc wstałam z fotela i poszłam do kuchni.Wyciągnęłam z szafki tabletki na ból głowy i popiłam je wodą.Odstawiłam szklankę do zlewu i usiadłam na szafce kuchennej,patrząc się bezradnie w ścianę na przeciwko.Poczułam jak ktoś dotyka mnie po ramieniu wystraszona spojrzałam w tamtą stronę okazało się,że Zayn patrzył na mnie z zainteresowaniem.
-Musimy pogadać.-Rzuci.
-Nic nie musimy więc odpuść swoją gadkę szmatkę.-Machnęłam ręką.
-Więc chcesz,aby twoi przybrani rodzice dowiedzieli się, że imprezujesz?
-A to ci nowina oni o tym wiedzą,więc nie masz na mnie nic.-Uśmiechnęłam się zwycięsko
-A wiedzą o tym,że chciałaś się puścić z pierwszym lepszym chłopakiem?-Moja twarz przybrała zielony kolor.
-To czego chcesz?-Odpowiedziałam cicho.
-Pogadamy w moim pokoju po obiedzie,wtedy ci powiem.-Uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko,po czym wyszedł z kuchni,zostawiając mnie samą z moimi myślami.Stałam oszołomiona kilka sekund,nie rozumiejąc o co mu chodziło.Czego on ode mnie chce.Szczerze mówiąc to zaczęłam się bać jego i tego co może wymyślić.Oczywiście nie chce,żeby ktoś dowiedział się,że miałam w planach stracić wczoraj dziewictwo z przypadkowym facetem.Jeszcze tylko tego by mi brakowało,żeby patrzyli na mnie jak na jakąś tanią dziwkę.O tej rzeczy nikt nie może się  dowiedzieć.Pozostało mi tylko pójść do niego po tym obiedzie i dowiedzieć się czego chce.Tylko oby to nie było nic strasznego.
-Lori żyjesz?-Z transu ocknęłam się dopiero,gdy ktoś zaczął machać ręką przed moja twarzą.Podniosłam głowę i ujrzałam uśmiechniętego loczka.
-Nie,zmartwychwstałam wiesz.-Syknęłam.
-Boże z tobą się nie idzie dogadać dziewczyno.-Odwrócił ode mnie wzrok i podszedł do lodówki.
-Życie.-Wzruszyłam ramionami i już chciałam wyjść,gdy ten znów się odezwał.
-Zrobię na obiad twojego ulubionego kurczaka curry z warzywami.-Wyszczerzył się.
-Zajebiście.-Mruknęłam po czym wyszłam.
-Uważaj na słowa młoda.-Usłyszałam za sobą krzyk.
-Stary się odezwał.-Wydarłam się do niego i poszłam na góry.Od razu zauważyłam,że drzwi od mojego pokoju są uchylone.Weszłam tam,a przed moim biurkiem stała Gemma.Szczerze mówiąc to dawno jej nie widziałam w domu.Nie wiem nawet jak to możliwe,skoro jest tu od paru dni.
-Co tu robisz?-Oparłam się o ścianę i założyłam ręce na piersi.
-Chciałam pogadać z młodszą siostrzyczką.-Według mnie jej głos był tak przesłodzony,że zebrało mi się na wymioty.
-Czy ty siebie słyszysz?Bo zwrócę za chwilę śniadanie,którego i tak nie zjadłam.-Skrzywiłam się.
-Ohhh powiedz mi jedno.-Podeszła bliżej i spojrzała mi w oczy,co wcale mnie nie ruszyło.-Dlaczego taka jesteś?-Spojrzałam na nią jak na idiotę.
-Sama sobie odpowiedz na to pytanie.A teraz żegnam.-Nie miałam w ogóle ochoty z nią rozmawiać.
-Zmieniłaś się.
-Ty też.A teraz zapraszam do wyjścia.-Otworzyłam drzwi,a ta się poddała i na szczęście wyszła z mojego pokoju.Westchnęłam tylko bezradna i upadła na łóżko.Głowa przestała mnie już boleć i gdy dotknęłam miękkiej pościeli mój umysł się zamknął i odpłynęłam w krainę snów.




-Lori wstawaj.-Usłyszałam krzyk nad uchem,który sprawił że momentalnie się podniosłam ze strachu.
-Boże święty nie wydzieraj japy na całe osiedle.-Odkrzyknęłam Harry'emu i walnęłam go w twarz poduszką.
-Chodź zrobiłem obiad.-Na słowo obiad lekko zadrżałam na myśl co stanie się po nim.
-Idź sobie.-Mruknęłam schodząc z łóżka.Byłam bardzo głodna,ale nie chciałam,żeby brunet miał satysfakcję z tego,że wyciągnął mnie z pokoju.
-Dobra,ale masz zejść na dół.-Spojrzał na mnie surowo i wyszedł.Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam myśleć co mogę jeszcze zrobić,żeby za szybko nie schodzić do kuchni.Zdecydowałam,że pójdę jeszcze do łazienki załatwić potrzebę.Tak zrobiłam,po czym odczekałem jeszcze trochę i w końcu poszłam coś zjeść.Wlazłam do kuchni gdzie siedział cały zespół i Gemma z tym swoim chłopakiem,którego tak swoją drogą nawet nie znam imienia.Zmroziłam wszystkich wzrokiem i podeszłam do stołu.
-O jesteś.-Uśmiechnął się loczek.
-Już niedługo.-Też się uśmiechnęłam,ale bardziej z kpiną.Zabrałam talerz z jedzeniem przygotowanym dla mnie i poszłam do salonu.Usiadłam na fotelu i włączyłam telewizor na jakiejś bajce.Oglądałam ją,jedząc moje ulubione danie.
-Lori chyba pomyliłaś pomieszczenia.-Usłyszałam krzyk.
-Nie, raczej nie.-Odpowiedziałam po chwili.Ociągałam się z jedzeniem jak tylko mogłam,dlatego oni zdąrzyli już po sobie posprzątać,a ja jeszcze grzebałam w talerzu.Jak na złość pierwszy w salonie znalazł się Zayn i od razu spojrzał na mnie z małym uśmieszkiem.
-A ty będziesz tu tak siedzieć do wieczora?
-A żebyś wiedział.-Odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Za chwilę widzę cie u góry złotko.-Klepnął mnie w ramię i wyszedł.Oparłam głowę o oparcie kanapy i przeklnęłam pod nosem.Stwierdziłam,że chce mieć to już za sobą,wiec dokończyłam swój posiłek i nawet nie wyniosłam talerza,ale w sumie to nigdy tego nie robię.Skierowałam się na piętro w stronę pokoju gościnnego który zajmował Zayn z Niallem.Nie chciałam tam iść,ale nie miałam innego wyjścia.Trzęsącymi się rękami otworzyłam drzwi i w środku zastałam już mulata.
-A pukanie to gryzie nie?-Odwrócił się do mnie.
-To mój dom,nie muszę pukać.A teraz mów czego chcesz?-Założyłam ręce na piersi i stanęłam przy komodzie.
-No widzę,że jesteś bezpośrednia.-Usiadł na łóżku ciągle na mnie patrząc.
-Zayn do rzeczy.-Powiedziałam niecierpliwie.A ten jeszcze szerzej się uśmiechnął.
-Powtórz to jeszcze raz.-Odezwał się a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Po chuja?-Ten wtedy wstał i zaczął kierować się w moją stronę.
-Po pierwsze-Podszedł do mnie tak,że dzieło nas tylko kilka centymetrów i czułam jego lekki oddech na policzku.Szczerze mówiąc przestraszyłam się go trochę wtedy.
-Takiej ślicznej dziewczynce jak ty nie wolno przeklinać.-Dokończył przyglądając mi się uważnie.Ja stałam tylko jak kłoda i czekałam na jego dalsze słowa.
-A po drugie chce usłyszeć jak wypowiadasz jeszcze moje imię.-Uśmiechnął się i zgarnął kosmyk moich włosów za ucho.Chciałam się odezwać,ale nie wiedziałam jak mam zareagować na jego słowa,wiec staliśmy w ciszy dłuższą chwilę.
-Odebrało ci mowę.-Zaśmiał się odchodząc ode mnie.Dopiero wtedy moja pewność siebie wróciła.Ten chłopak dziwnie na mnie działa.
-Wcale nie.A teraz mów czego chcesz za milczenie?-Powiedziałam pewnie i usiadłam na łóżku,a ten od razu się do mnie dosiadł.
-Ja nic nikomu nie powiem,a ty w zamian będziesz się mnie słuchała.Nie ważne co każe ci zrobić,masz mnie słuchać-Otworzyłam usta ze zdziwienia.
-Że co kurwa?-Wydarłam się.
-Posłuchaj mnie dokładnie.Wszyscy chcą abyś w końcu się zmieniła,zastanawiają się co trzeba zrobić,żebyś zmądrzała.A ja mam już tego serdecznie dosyć.Wszędzie tylko Lori i Lori.A dzięki tej umowie ty skorzystasz,bo nikt nie dowie się o twoim wyczynie i ja w końcu będę miał spokój.A przy okazji jeszcze chłopcy i twoja rodzina w końcu przestaną się tak przejmować.Same plusy.-Słuchałam go uważnie ze zdziwieniem.Czy wszyscy na prawdę,aż tak bardzo przeżywają moje zachowanie.On chyba przesadza.Nie miałam zamiaru być na każde jego zawołanie.
-Chyba śnisz.Nie zgadzam się.-Fuknęłam zła,po czym wstałam i podeszłam do okna.
-Jesteś tego taka pewna?-Zaśmiał się złowrogo.-Wiesz,jeżeli się nie zgodzisz to za chwilę mogę sobie zejść na dół i zupełnie przez przypadek wymsknęło by mi się o twojej wczorajszej zabawie.
-Nawet nie próbuj.-Uniosłam się.-Nie możesz tego zrobić.
-A żebyś wiedziała że mogę.-Głupi uśmieszek nie schodził mu z twarzy.Wtedy zaczął kierować się w stronę drzwi.Ja natychmiast zareagowałam i podleciałam do nich tak,żeby nie mógł wyjść.
-Nie pójdziesz tam.Nie pozwalam.
-Tu się myślisz.Skoro się nie zgadzasz na taką umowę to idę.-Złapał mnie mocno za nadgarstek i próbował odsunąć od drzwi.Nie mogłam na to pozwolić,więc szybko się odezwałam.
-Dobra nie wiem co mi odbiło,ale się zgadzam.-Powiedziałam głośno,a w tamtym momencie dotyk bruneta stał się lżejszy.
-No dobra dziewczynka.Teraz będziesz na każde moje zawołanie,złotko i przyzwyczaj się do tego.-Słuchałam go,a w środku się gotowałam.Nie chciałam,ale musiałam.
-Jesteś debilem.-Mruknęłam.-I nie myśl sobie,że będzie ci ze mną łatwo.-Syknęłam obrażona.
-Cóż za miły komplement,chyba się przyzwyczaję.-Odszedł kilka kroków.
-Wątpię.Już teraz mam cię dosyć.Idę stąd,bo ta rozmowa dalej nie ma sensu.-Już się odwróciłam żeby wyjść,gdy ten się jeszcze odezwał.
-Złotko od dzisiaj jesteś moja.-Wyszczerzył się jak głupi do sera.
-Po pierwsze nie mów do mnie więcej złotko.A po drugie nie jestem twoją własnością.To,że się zgodziłam,nie znaczy,że możesz mną zawładnąć.-Powiedziałam i od razu wyszłam,a za sobą słyszałam tylko głupkowaty śmiech.Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i mimo tego,że zima się już skończyła z chęcią zapadła bym w długi zimowy sen i przespała całą tą chorą sytuację.Do końca dnia,nie mogłam o tym zapomnieć i myślałam tylko o tym jakie skutki może przynieść ta nieszczęsna umowa.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej i jak się podoba???Co myślcie o tej umowie między Lori a Zaynem?
A i jeszcze wiadomość dla was. Rozdziały będziemy dodawać co sobotę lub niedzielę.Wiecie zostało już coraz mniej czasu do końca roku szkolnego i musimy się zabrać bardziej za naukę.
A i jeszcze do anonimka który pytał się jak założyć konto.Kochana wystarczy,że masz konto google i już możesz komentować :))
 I zapraszam jeszcze do siebie na rozdział 9 http://moje-nowe-zycie-w-samotnosci.blogspot.com/2015/02/9spokojnie-nic-ci-nie-zrobie.html :)) 
10 Komentarzy=Następny rozdział
/Agata


 Rozdział 5 

 
Usiadłam na parapecie i gapiłam się przez okno.Widziałam ludzi biegających truchtem po chodniku przed domem i bawiące się dzieci z naprzeciwka.Pomyślałam wtedy o moim dzieciństwie.Było mi wtedy bardzo dobrze,mimo różnicy wieków bawiłam się z Harrym i Gemmą,nie miałam żadnych problemów.Moje,życie  mimo odrzucenia przez ojca,było szczęśliwe.Ale gdy ci wyjechali,czułam pustkę w sercu.Mało jadłam,nie uśmiechałam się,nie rozmawiałam z nikim.Nie miałam już nikogo kto by mnie bronił w szkole.Przez to ciągle mnie wyzywali,dokuczali,a nawet czasem bili.Nikogo nie obchodziło wtedy jak się czułam.Dopiero gdy miałam 14 lai i poznałam Alison,wszystko się zmieniło.Zaczęłam imprezować,pić i palić moje życie stawało się coraz lepsze,od poznania dziewczyny. Ale wszystko co dobre zawsze musi się skończyć.Zayn ma na mnie haka,ciocia i wujek jak by się,o tym dowiedzieli urwali by mi głowę.A Harry i Gemma załamali by się i zostawili by mnie samą na zawsze.Wiem,że jestem dla nich wszystkich wredna,ale ja też mam uczucia.I jeśli mnie zranili,to wciąż ich wszystkich kocham,bo to moja rodzina,jedyna jaką mam.
Postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co oni robią.Tak więc,wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu.Gdzie zobaczyłam,że wszyscy siedzą i oglądają film przyrodniczy.Po cichu usiadłam obok Liama i oglądałam razem z nim.Wydawali się być zaskoczeni,ale nic nie powiedzieli tylko wrócili do filmu.
-Lori pamiętasz,że jutro wyjeżdżamy?-Spojrzał na mnie Harry.Nic nie odpowiedziałam.Nie miałam innego wyjścia jak wstać z sofy i pójść na górę pakować się.Wyciągnęłam wszystkie ubrania z szafy i położyłam je na łóżko,wzięłam swoje walizki, które miałam pod łóżkiem i zaczęłam się pakować. Kiedy wszystko już spakowałam była godzina 19:20 więc postanowiłam pójść jeszcze do Alison.Nie było jej dzisiaj w szkole więc chciałam się pożegnać.I przy okazji zabrać torbę,którą zostawiłam u niej.Przebrałam się w niebieskie rurki i czarną bokserkę,po czym ubrałam jeszcze czarno-białe nike i czarną skórzaną kurtkę.Wyszłam z pokoju zamykając drzwi.Wchodząc do salonu postanowiłam powiedzieć im gdzie idę,żeby nikt nie miał potem do mnie sapów,że uciekłam czy coś takiego.Tym bardziej,że zauważyłam Zayna w salonie.
-Wychodzę do Alison,żeby się z nią pożegnać.Nie wrócę późno,więc się nie martwcie.-Powiedziałam najmilszym głosem jaki tylko udało mi się z siebie wydobyć,a w głębi duszy miałam ochotę się zrzygać.
-Nie możesz do niej zadzwonić i jej powiadomić przez telefon,że wyjeżdżasz?-Spytała mnie ciotka.
-Nie,nie mogę,bo takich rzeczy nie załatwia się przez telefon,a po za tym ona wie,że wyjeżdżam.Ja chce się tylko pożegnać.-Warknęłam i momentalnie napotkałam wymowny wzrok Zayna.
-No nie wiem czy możesz iść.-Ciotka zaczęła swoją gadkę,na co ja przewróciłam tylko oczami.
-Nie pytam o zgodę,ja was tylko informuje,że wychodzę,a wasze zdanie mnie gówno obchodzi,więc dajcie sobie siana.-Powiedziałam głośno,gdy nerwy mi już puściły.Wyszłam z salonu i skierowałam się do drzwi wyjściowych,otworzyłam je i wyszłam.Idąc w stronę domu dziewczyny,chłodne powietrze muskało moją twarz,ale ja się zbytnio tym nie przejęłam,tylko szłam dalej.Nagle jakieś auto zatrzymało centralnie na pasach przez które chciałam przejść.Otworzył się jedno okno,a mnie przeszły mnie ciarki ze strachu,ale po chwili uświadomiłam sobie,że to tylko,albo aż Zayn.
-Wsiadaj zawiozę cię.-Spojrzał na mnie zza ciemnych okularów.
-Nie dzięki poradzę sobie.-Nie miałam ochoty siedzieć z nim sam na sam.
-Albo wsiądziesz do tego pieprzonego samochodu,albo siłą cię tu zaciągnę,co nie będzie miłe.- Zrezygnowana wsiadłam do auta i zapięłam pasy.Patrzyłam cały czas na drogę,nie przejmując się Malikiem.Panowała niesamowita cisza,nikt z nas się nie odzywał,było słychać tylko nasze oddechy i nic więcej.
-Ciotka cię przysłała?-Zapytałam w pewnej chwili.
-Nie.-Odpowiedział szybko.
-Yhmmm powiedzmy,że ci wierze.-Powiedziałam,nie do końca przekonana.W końcu podjechaliśmy pod dom Alison.Zayn się gwałtownie zatrzymał tak,że prawie wylądowałam na szybie.
-Debil.-Mruknęłam pod nosem.
-Mówisz o sobie.-Powiedział nawet na mnie nie spoglądając.Już chciałam coś odpowiedzieć,ale ugryzłam się w język i odpięłam pas po czym wysiadłam z pojazdu.Skierowałam się do drzwi wejściowych i zadzwoniłam dzwonkiem.Po chwili drzwi otworzyła mi mama dziewczyny.Szczerze zdziwił mnie jej widok,bo przecież Alison mówiła,że jej rodzice wrócą dopiero w środę,a jest dopiero poniedziałek.
-Dobry wieczór,jest może Alison?-Spytałam się kobiety.
-Tak jest swoim pokoju,ale ma szlaban więc nie może przyjmować gości.
-Za co ma szlaban?-Zapytałam udając,że nie wiem o co chodzi.
-Za sobotnią imprezę.-Odpowiedziała i spojrzała na mnie wzrokiem typu "dobrze wiesz o czym mówię"
-Proszę ja muszę się z nią zobaczyć.Jutro wyjeżdżam i nie będzie okazji się z nią pożegnać,dlatego tu jestem.Niech mi pani pozwoli się z nią zobaczyć błagam
-Dobrze skoro jutro wyjeżdżasz,no to mogę cię wpuścić.-Otworzyła szerzej drzwi i poszła do mieszkania,a ja za nią.
-Dziękuję.-Poszłam od razu do pokoju Alison.
-Siemka laska.-Otworzyłam gwałtownie drzwi.
-Ooo widzę,że moja matka cię wpuściła.-Przywitała mnie leżąc na łóżku.
-Tak,ale nie przyszłam tu na babskie ploty.-Westchnęłam.-Chciałam się z tobą pożegnać,jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie tu.
-A jednak jedziesz,ale będziesz miała zajebiście.-Zaczęła piszczeć.
-Taaa na pewno.-Opowiedziałam jej sarkastycznie
-No mam nadzieje,że o mnie nie zapomnisz.Wiesz imprezy w Londynie to dopiero coś.-Rozmarzyła się,a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Się okaże,wpadniesz tam do mnie kiedyś.-Brunetka wstała z łóżka i mocno mnie przytuliła.
-Będę tęsknić.-Szepnęłam,będąc w jej uścisku.
-No ja też.Jak upolujesz tam jakieś ciacho,to weź się zapytaj czy nie ma przypadkiem brata bliźniaka czy coś i daj mi znać.-Zaszczebiotała, a ja odpowiedziałam jej tylko śmiechem i odkleiłam się od niej.
-Ok,Al dasz mi moją torebkę?-Zapytałam.
-No pewnie,chwila.-Podeszła do swojej szafy i ją otworzyła.-A tak w ogóle to nawet nie widziałam kiedy wyszłaś z imprezy.-Mówiła podając mi torebkę.
-Ty chyba miałaś wtedy lepsze zajęcie.-Zaśmiałyśmy się obie porozumiewawczo.-Dobra muszę już iść.Zayn na mnie czeka w samochodzie,będę do ciebie codziennie dzwonić.
-No mam taką nadzieje,dobra chodź odprowadzę cię.-Wyszłyśmy z jej pokoju i poszłyśmy do drzwi,przytuliłam ją jeszcze raz i wyszłam na dwór.Zayn stał tam i czekał przy samochodzie paląc papierosa.Podeszłam do niego i stanęłam obok.
-Dasz jednego?-Zapytałam patrząc przed siebie.
-A ile masz lat złotko?-Czułam jak złośliwie się uśmiecha.
-Bo ty akurat jesteś taki święty.-Przewróciłam oczami i wsiadłam do auta.Chłopak po chwili też do mnie dołączył i pojechaliśmy do domu.

8 komentarzy:

  1. Huhu swietny czeeekam na next jestescie Zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy kolejny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. o ja nie mogę Zayn i ta jego umowa aaaaa nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny :D nie mogę się doczekać kolejnego :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń